Artur Gac, Interia: Podsumowując temat niedoszłej walki Michała Cieślaka z Lawrence’em Okoliem (o którym dużo było w pierwszej części rozmowy - kliknij TUTAJ!), warto zwrócić uwagę na słowa samego pięściarza, wypowiedziane w magazynie "Koloseum" w Polsacie Sport. Cieślak uczciwie przyznał, że po odmownej decyzji, która zapadła, w niedzielę i poniedziałek jeszcze miał lekkiego kaca moralnego. Natura wojownika i dusza sportowca niewątpliwie dawały znać o sobie. Tomasz Babiloński: - Tę postawę Michała porównałbym do historii z Łotwy, gdzie Krzysiek Głowacki dostał cios z łokcia od Mairisa Briedisa, po którym był oszołomiony, ale wstał. Po tym wszystkim, już na lotnisku, zapytałem Krzyśka, dlaczego po faulu nie leżał, co skutkowałoby dyskwalifikacją Briedisa. Stawka tej walki przecież była ogromna. A Krzysiek odpowiedział tak: "Tomek, przecież mnie znasz. Wiesz, jaki jestem skurczybyk i nawet, gdybym był prawie nieprzytomny, to próbowałbym wstać". I właśnie to cechuje tych sportowców? - Dokładnie, z krwi i kości, takich jak Krzysiek i właśnie Michał Cieślak. Cały czas mają w głowie coś takiego, że trzeba walczyć do końca. Nie kalkulują, nie uciekają się do cwaniactwa, tylko na impulsie dążą do dalszej konfrontacji. Na tym zbudowali swoją markę, a kibice boksu bardzo cenią ten unikalny charakter. Dlatego Michał, ze swoim charakterem, na pewno czuł właśnie ten niedosyt, o którym wspomniał, jednak ubiegłoroczna nauczka z wyprawą do Afryki kazała nam wszystkim się zastanowić, porozmawiać i przeanalizować, co będzie lepsze i rozsądniejsze. Przede wszystkim dzisiaj za Michałem stoi moim zdaniem największa telewizja w Polsce, czyli Polsat, która zamierza bardzo mocno brać udział w karierze Michała. Spodziewał się bardziej efektownej wygranej Cieślaka nad Mabiką? Owszem, wygrał przed czasem, czego nie udało się innym polskim pięściarzom, ale... jest niedosyt? - Michał nie boksował jedenaście miesięcy, więc to też trzeba wziąć pod uwagę. Oczywiście zawsze mogło być lepiej, jak w każdej dziedzinie. Najbardziej cieszymy się, że wygrał, zwłaszcza że Mabika dotąd nigdy nie przegrywał przez KO. Wszystko jest w rękach Michała, a my już szykujemy kolejną galę, myślimy o konkretnej dacie. Liczymy, że w niedługim czasie znikną obostrzenia, bo wielu kibiców z pewnością chętnie na żywo zobaczyłoby występ Cieślaka. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! Generalnie gdyby miał pan sam sobie wystawić notę za tzw. matchmaking, czyli dobór zawodników i poziom walk na gali PBN, to jak by się pan ocenił? - Nie lubię się oceniać, ale myślę, że mógłbym sobie dać czwórkę, może nawet z plusem. Cieszę się, że z dobrej strony pokazał się boks olimpijski, co było dużą zasługą chłopaków ze Szczecina, którzy są autorami tych zestawień. Najbardziej bałem się walk, które skończyłyby się zbyt szybko. A rozczarowanie? - Walka kobiet, bo myślałem, że będzie ona bardziej emocjonująca i generalnie dużo ciekawsza. Niemniej nie zawsze wszystko wypali, aczkolwiek bardzo fajna była walka Przemka Runowskiego z Michałem Syrowatką. Fajnie pokazał się także Łukasz Stanioch, który stoczył dopiero piątą walkę zawodową, a pokonał dużo bardziej doświadczonego Przemka Gorgonia. Taki matchmaking, budowany na zasadzie ryzyka, najbardziej cieszy. Przykry był straszny pech u Mateusza Lisa, który nawet ze złamaną nogą chciał walczyć. To też mi pokazało, żeby dalej w tego chłopaka inwestować, bo patrzę na zawodników również pod kątem charakteru. W takich zawodników aż chce się inwestować. A co z Syrowatką? Sam jest pan zdania, żeby już przeszedł na sportową emeryturę? - Dla mnie najważniejsze jest zdrowie, dlatego już niejednego tzw. mojego pięściarza pożegnałem. Przecież ci zawodnicy też mają rodziny i małe dzieci. Rozmowa z Michałem Syrowatką na pewno nas czeka i to niebawem, ze względu na okoliczności jego ostatnich walk, w tym tej najświeższej. Ja nie chciałbym mieć chłopaka może nie tyle na sumieniu, bo to byłoby zbyt drastyczne określenie, ale żeby zapamiętano go z takich walk i porażek. Nie chciałbym czegoś takiego kontynuować, bo aż serce się kraje, zwłaszcza że zna się tych chłopaków właściwie od kadry amatorskiej. Dlatego sentyment w sercu zostaje i ciężko znosić takie pojedynki. Wolałbym, żeby Michał przegrał po dobrej walce na punkty, a nie chwiejąc się po ciosach Przemka. Rozmawiał Artur Gac KSW 57. Oglądaj transmisję w serwisie Ipla.tv! ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!