Wielu kibiców na wieść o tym, że 42-letni Adamek benefisowym pojedynkiem chce zakończyć piękną karierę, uśmiecha się pod nosem i nie daje wiary w zapewnienia pięściarza rodem z Gilowic. Wszystko dlatego, że "Góral" począwszy od przegranego pojedynku z Wiaczesławem Głazkowem w marcu 2014 roku, już parokrotnie żegnał się z ringiem. Za każdym razem głód boksowania zwyciężał i wracał. Tym razem ma być jednak inaczej, bowiem po pojedynku z Jarrellem Millerem Polak podobno zrozumiał, że wielkie walki w wadze ciężkiej już nie są dla niego. Inna sprawa, że to ten sam Miller, który kilkadziesiąt godzin temu wpadł na dopingu przed walką z Anthonym Joshuą, ale jednak rozbicie "Górala" w ciągu dwóch rund miało swoją wymowę. W opublikowanej na portalu polsatsport.pl rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem nasz weteran zapowiada, że nastawia się już tylko na pożegnanie z fanami. - Chcę się pożegnać z kibicami na tym polskim paszporcie. Mam nadzieję, że to nastąpi jeszcze w tym roku: w lecie czy po nim. Nie wiem jeszcze dokładnie. Wyjdę na pożegnanie, na kilka dobrych rund. Pożegnać się z ringiem i powiedzieć kibicom "dziękuję!", bo całą moją karierę mi kibicowali i wspierali. Myślę, że z prezesem Zygmuntem Solorzem to dogramy... - stwierdził "Góral". - Mogę znów wracać, robić nadzieję kibicom, ale po co? Tej szansy, walki o pas, już w mojej karierze nie będzie. Czas na sport się skończył - podsumował Adamek. Art