Patryk walkę z Gorgoniem rozpoczął dobrze - schodził z linii ciosu, walczył na dystans, a jego rywal nie radził sobie z jego skracaniem. W pewnym momencie jednak Szymański zaczął stawać w narożnikach, inkasować uderzenia ze strony Gorgonia, czuć było w Szymańskim pewną obawę. W drugiej połowie starcia 26-letni zawodnik dodatkowo zaczął mieć problemy kondycyjne i wtedy do gry na dobrze wszedł Gorgoń, który w ringu w Arłamowie zaczął prężniej sobie poczynać. - Walka była bardzo słaba. Wydawało mi się, że w pierwszych czterech rundach mam kontrolę bardzo dużą, nie czułem żadnego ciosu Przemka tak naprawdę. Byłem zaskoczony, bo byłem pewny, że jednogłośnie 58-56 wygrałem ten pojedynek. Ale tak jak mówię - sędziowie widzą inaczej, widzą z boku, w ringu nie widać wszystkiego. Ja nie czułem ani jednego mocnego ciosu. Faktycznie przemęczyło mnie w piątej-szóstej rundzie. Nie wiem czym to było spowodowane - mówił rozżalony Szymański.