Od ostatniej walki jednego z najbardziej kontrowersyjnych polskich bokserów minęły dwa miesiące. Podczas Knockout Boxing Night 10 w Łomży Szpilka niejednogłośną decyzją sędziów pokonał Sergeja Radczenkę. Werdykt uznano jednak za skandal, bowiem zdecydowanie lepszy w tym pojedynku był Ukrainiec. Wiemy już, że szykuje się rewanż. 31-letni zawodnik urodzony w Wieliczce zamierza udowodnić, że jego zwycięstwo nie było przypadkiem. Miejsce i termin walki nie są jeszcze znane. Po tym starciu Szpilka zamierza zakończyć współpracę ze swym wieloletnim promotorem, Andrzejem Wasilewskim. Co będzie robił potem i czy zostanie na ringu? Tego nie zdradził. Wiadomo natomiast, że wciąż ma problemy z kondycją emocjonalną. Przyznał to w najnowszym nagraniu wideo umieszczonym na Instagramie, trzymając w ręku opakowanie z tabletkami. - Ostatnio zmagałem się naprawdę z taką, można powiedzieć, małą depresją - oznajmił przed kamerą. - I stanami takimi podbramkowymi dla każdego sportowca, z racji tego, że jest ten koronawirus, kwarantanny i te sprawy, do tego kontuzja. Wziąłem od starej te tableteczki i muszę wam przyznać, że jest petarda, nie? To nie pierwszy raz, kiedy Szpilka wspomina o kłopotach ze zdrowiem natury niefizycznej. Dokładnie przed dwoma laty wyznał reporterowi Interii, że wpadł w depresję. - Mogę powiedzieć śmiało, z pełną odpowiedzialnością, że to była depresja - mówił wówczas. - To było bardzo ciężkie dla mnie przeżycie. Siedziałem w domu, zastanawiałem się co dalej ze mną, nie mówiłem o tym kobiecie i miałem różne myśli. Nie były to myśli pozytywne. Była to jakaś dolina, płacz. Kto by pomyślał, że facet może płakać...