"Szpila" poddał się operacji barku i pół roku będzie pauzował. Potem ma wyjść do rewanżu z Siergiejem Radczenką (7-6, 2 KO), którego pokonał na początku marca po mocno kontrowersyjnym werdykcie sędziowskim. Po tej walce Szpilka i Wasilewski formalnie się rozejdą, lecz niewykluczone, że zobaczymy jeszcze Artura na galach grupy Knockout Promotions. Być może to rozstanie otworzy furtkę do wyczekiwanego starcia "Szpili" z Krzysztofem Włodarczykiem (58-4-1, 39 KO). To byłaby wielka gratka dla polskich kibiców. Spekulowano o takim pojedynku od jakiegoś czasu, a teraz, gdy Artur zbił kilogramy do kategorii cruiser, jeszcze łatwiej powinno być ją zorganizować. Najpierw jednak trzeba pokonać w rewanżu Radczenkę. - Rzeczywiście rozstaniemy się po drugiej walce z Radczenką, ale do tego rewanżu najwcześniej może dojść dopiero pod koniec tego roku. Zaznaczam jednak, że my rozstajemy się tylko formalnie. Mamy kilka pomysłów, na przykład z Krzysztofem Włodarczykiem - powiedział Wasilewski.