"Werdykt, który został ogłoszony w walce wieczoru gali Knockout Boxing Night 10 uważamy za kontrowersyjny i krzywdzący dla Siergieja Radczenki" - napisał w swoim oświadczeniu Wasilewski. "W związku z zaistniałą sytuacją naszym głównym celem jest niezwłoczne doprowadzenie do rewanżowej walki między Arturem Szpilką oraz Siergiejem Radczenką. Prowadzimy rozmowy z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi i jesteśmy przekonani, że taki rewanż będzie miał miejsce" - dodał prezes Knockout Promotions. Jednocześnie Wasilewski zaznaczył, że nie ma możliwości zmiany werdyktu sędziów, a także wyraził żal, że decyzja ta położyła się cieniem na dobrej organizacji gali. Z kolei Szpilka oświadczył, że on sam nie ma żadnego wpływu na decyzje arbitrów i także jest zwolennikiem rewanżowej walki. "Jest mi bardzo przykro z powodu tego, jak zakończyła się moja walka z Siergiejem Radczenką. Na gorąco po walce uważałem, że było blisko, ale wygrałem. Następnego dnia, gdy obejrzałem walkę na chłodno, to zobaczyłem ją trochę inaczej" - napisał Szpilka. "Uważam siebie za profesjonalnego sportowca, nie chcę tzw. gospodarskich wygranych, dlatego razem z grupą Knockout Promotions doprowadzimy w mojej najbliższej walce do rewanżu" - stwierdził bokser. Walka pomiędzy Szpilką a Radczenką odbyła się w nocy z soboty na niedzielę w Łomży. Skandal wywołał werdykt austriackich sędziów. Dwóch z nich wskazało na zwycięstwo "Szpili", a jeden na remis. Decyzja arbitrów wywołała falę negatywnych komentarzy. Pełne oświadczenia Andrzeja Wasilewskiego i Artura Szpilki: