31-letni Werwejko w okresie między marcem, a majem tego roku stoczył aż trzy pojedynki. Wszystkie rozstrzygnął na swoją korzyść, po czym aż do nadchodzącej gali MB Boxing Night 6 był nieaktywny. Od lat mieszkający w naszym kraju Ukrainiec, wciąż walczący o polskie obywatelstwo (w tej chwili ma kartę Polaka), teraz zmierzy się z Amerykaninem Wintersem. Tym samym, który nie tak dawno mocno dał się we znaki boksującemu w kategorii junior ciężkiej Nikodemowi Jeżewskiemu. Polak do końca musiał drżeć o zwycięstwo, ale ostatecznie na kartach punktowych pokonał ciemnoskórego rywala. Ośmiorundowy pojedynek odbył się w katowickim Spodku. Teraz, już w królewskiej dywizji, Winters niespodziewanie pokonał Aleksandra Teslenkę i wzbogacił się o pas NABA. To właśnie ta zdobycz będzie stawką zakontraktowanej na 10 rund walki w Dąbrowie Górniczej. Do odpowiedzi na pytanie, skąd wzięła się dłuższa przerwa Werwejki, dotarł "Super Express". Pracę w charakterze ochroniarza jednej z dyskotek w Warszawie pięściarz przepłacił poważnym zajściem, które dopiero teraz zdecydował się ujawnić. - Widziałem, że w środku wywiązała się jakaś szamotanina. Wraz z kolegą wyprowadziliśmy awanturnika na zewnątrz i nagle... zostaliśmy zaatakowani w sześciu. Wzięli nas z zaskoczenia, nie mieliśmy szans. Wszystko jest nagrane na monitoringu, ale policja twierdzi, że nie może ustalić sprawców... relacjonuje Werwejko. Pięściarz nie chciał dokładnie ujawnić, jakich nabawił się obrażeń. Wiadomo tylko, że potrzebne były dwie operacje. Sportowiec zapewnia, że stan zdrowia umożliwia mu powrót na ring, co miały potwierdzić badania. Art