1. Artur Szpilka (20-3, 15 KO) Półtora roku przerwy i wszyscy czekali na walkę na przetarcie, bo dla wielu pojedynek z Kownackim takim właśnie miał być. Co gorsze, sam Szpilka też to trochę tak potraktował i po dotkliwej porażce musiał zderzyć się ze wszystkimi słowami, jakie wypowiadał przed potyczką z Adamem. Taka porażka to na swój sposób upokorzenie. Teraz pytanie, co dalej, bo wydawało się, że naturalną rzeczą będzie jakieś odbudowanie i następnie walka z Zimnochem. Teraz słyszymy coś o walce z Zimnochem, ale w MMA. W tym miejscu postawmy kropkę... 2. Krzysztof Zimnoch (22-2-1, 15 KO)Ten rok rozpoczął świetnie, wygrał rewanż z Mollo i znów słyszałem w tonie jego wypowiedzi, że wrócił ten Zimnoch, który jest pewny swego i mówi o tytułach. O mistrzowskich pasach wierzyło pewnie niewielu, ale przecież nikt nie zabrania marzyć. Bolesna porażka z silnym jak tur Joeyem Abellem odebrała pewne marzenia, ale znów słyszeliśmy "wrócę silniejszy". I te słowa mogły się podobać, bo przecież tak powinno być po porażce i powiem szczerzę, uwierzyłem w to. Teraz jednak słyszymy o występach w MMA... "Wrócę silniejszy". Czy aby na pewno? 3. Krzysztof Włodarczyk (53-4-1, 37 KO)Bolesny zmierzch byłego mistrza. Pewnie już nigdy nie zaboksuje o najwyższe cele, a dla zawodnika, który przez wiele lat albo był mistrzem świata, albo kręcił się wokół tego mistrzostwa, ciężko wyobrazić sobie motywację do walki o nic. Prawda jest taka, że potyczka z Gasijewem, mimo iż bardzo krótka, pokazała dobitnie, że ten pociąg już odjechał. Pytania: Czy jeszcze zobaczymy "Diablo" na ringu? Czy wystąpi wreszcie w walce polsko-polskiej? 4. Andrzej Wawrzyk (33-1, 19 KO)Wpadka dopingowa na początku roku. Co prawda wiele wskazuje na to, że w pewien sposób niezawiniona przez Wawrzyka, natomiast historia poszła w świat, uciekła też duża kasa za walkę z Wilderem. Dzisiaj Wawrzyk, który w mijającym roku nie stoczył żadnej walki, być może już w ogóle nie stoczy żadnej walki, bo z rozmów z nim wynika, że nie za bardzo ma ochotę wracać do boksu. Trzeba to uszanować, szkoda tylko, że ewentualny koniec kariery przyszedł w okolicznościach poza sportowych. 5. Andrzej Fonfara (29-5, 17 KO)Wygrał w marcu z Dawsonem przed czasem i dzięki temu zwycięstwu ponownie mógł stanąć naprzeciw Adonisa Stevensona. Wszyscy robiliśmy sobie wielkie nadzieje, bo wiedzieliśmy, jak blisko było w pierwszej walce. Tym razem słynny cios z pierwszej rundy w czoło Fonfary odebrał Polakowi wszystkie argumenty i Kanadyjczyk tym razem rozprawił się z nim w sposób bezlitosny. Teraz przenosiny do wagi junior ciężkiej, które niektórzy krytykują. Ja myślę, że lepiej iść wagę wyżej niż do MMA! Zobaczymy, co przyniesie przyszłość i czy będziemy mogli podziwiać Fonfarę po dwunastu latach na polskich ringach, bo nie da się ukryć, że w tym limicie ciekawych opcji u nas nie brakuje. 6. Kamil Łaszczyk (24-0, 8 KO)To jeden z niewielu przypadków w kilkuletniej historii tego rankingu, gdy na liście "minusów" pojawia się zawodnik niepokonany. Jednak w przypadku Łaszczyka najbardziej boli zmarnowany czas. Stoczył co prawda jedną walkę w tym roku w Białymstoku z Nurczyńskim, ale poziom rywala i postawa samego Kamila nie napawała optymizmem. Strasznie dziwne to wszystko, bo jedna rzecz to kontuzje, a druga - ogólny brak konkretów. Ostatnio Kamil na Twitterze żalił się, że jego były rywal Kevin Farmer boksuje o mistrzostwo świata (swoją drogą był bliski zwycięstwa), a on nie wie o co chodzi. Co ciekawe do rozmowy dołączył się Pan... Mariusz Kołodziej. "Współczuję, jak u mnie boksowałeś...". Też szkoda mi Kamila, że tak to wszystko wygląda, ale sam obrał pewną drogę i teraz może tylko czekać, aż coś się ruszy, bo nie da się ukryć, że ten naturalny spryt do boksu, który posiadał młody Łaszczyk, gdzieś powoli może się wypalać. 7. Izuagbe Ugonoh (17-1, 14 KO)Kiepskie czasy polskiej wagi ciężkiej, skoro taki Ugonoh toczy jedną walkę w roku, przegrywa ją przed czasem i dalej zdaniem wielu jest w Top 3. - Byłem milimetry od wygranej - rzeczywiście walka z Breazeale'em jest trochę nie do odżałowania, bo zawiodła pewnie taktyka. Widać, że Izu jest silny, szybki i pięknie bije w wielu płaszczyznach, co w wadze ciężkiej wcale nie jest takie oczywiste. Fakty są jednak takie, że mimo iż walka mogła iść przed czasem w pewnym momencie w drugą stronę, to jedynka po stronie porażek już istnieje. Było to w lutym, więc cały rok do zapomnienia. Teraz ciekawe perspektywy, czekamy niecierpliwie na rok 2018. 8. Dariusz Sęk (27-3-3, 9 KO)Darka Sęka nie da się nie lubić, jednak ten rok znowu nie był specjalnie udany. Wszyscy się zdziwiliśmy, kiedy przegrał w Legionowie z Wiktorem Poliakowem i dokładając jeszcze remis z Markiem Matyją (który też mógłby znaleźć się na tej liście, bo promotorzy chyba przestali w niego wierzyć), to na pewno nie był to dobry rok. Na osłodę została wygrana przed czasem w Wieliczce z Cheką. Ciekawe ilu zwycięstw jeszcze potrzeba, byśmy uwierzyli, że Sęka stać na duże rzeczy. Kto wie, może przydałby się jakiś ciekawy wyjazd "z nożem na gardle"? 9. Michał Cieślak (15-0, 10 KO)Nominacja głównie za aferę dopingową z początku roku. Przemysław Saleta powiedział "łatka koksiarza ciągnie się długo" i niestety jest to prawda. Na szczęście wrócił na ring, szkoda tylko, że w wadze ciężkiej i niekoniecznie w jakiś spektakularny sposób. Ten rok jednak do zapomnienia, a zdjęcia sprzed kilku dni dają nadzieję, że w przyszłym sezonie może być ciekawie. 10. Patryk Szymański (18-0, 9 KO)Dlaczego Szymański jest na tej liście? Podobnie jak Łaszczyk, jest trochę taką "sierotą" po Mariuszu Kołodzieju. Dopóki boksował w Stanach, wszystko wyglądało nieźle. Widziałem w nim chłopaka z dużym potencjałem i miałem nadzieję, że to pójdzie równolegle szybko i efektownie jak u Maćka Sulęckiego. Ten rok to tylko jedna walka z Rafałem Jackiewiczem, wygrana na punkty, ale co mało optymistyczne, Jackiewicz potrafił naruszyć Szymańskiego pojedynczym ciosem. Niepokojący jest też komentarz Patryka do całej sytuacji, który chwalił się swoją odpornością na ciosy. Ważne, że rok bez porażki, ale też i bez optymizmu.