Michael McKinson (21-0, 2 KO) był faworytem, ale Przemysław Runowski (20-2, 5 KO) zrobił bardzo mało, by sprawić niespodziankę. Anglik został ostro, próbował zaskoczyć naszego rodaka lewym hakiem na górę, ale "Kosiarz" trzymał ręce wysoko i nie przyjął nic poważnego. Dopiero w połowie drugiej rundy lewy krzyżowy McKinsona przebił się przez gardę Polaka i lekko wytrącił go z równowagi. Bardzo defensywnie nastawiony Przemek dopiero w trzecim starciu podjął wymianę, ale po krótkim spięciu na środku ringu szybko wrócił do swojej "skorupy". Przyjmował mało, ale po dziewięciu minutach na pewno przegrywał 27:30. W połowie czwartej odsłony Runowski trafił w końcu lewym sierpowym w wymianie, to wciąż jednak było zbyt mało, żeby sędziowie zapisali "dziesiątkę" po jego stronie na koniec rundy. - Runowski w końcu zaczął przynajmniej próbować - mówili w szóstym starciu brytyjscy komentatorzy DAZN. Bo rzeczywiście Polak pierwszą połowę walki oddał trochę bez walki, polując na pojedynczą kontrę. Minuty mijały, a w obrazie potyczki nic się nie zmieniało. Na finiszu ósmej rundy Runowski trafił prawym krzyżowym, ale jako iż oddał wcześniejsze dwie minuty, trudno było zapisać mu i ten odcinek. Anglik nie robił nic wielkiego, ale to on dyktował tempo i warunki walki. - Ostatnia runda Przemek. Wiem, że on jest szybki, ale k...a nic prawie nie zrobiłeś - usłyszał "Kosiarz" przed ostatnią odsłoną. Ale Przemek nic nie wskórał. McKinson wygrał na kartach sędziów 99:91, 99:91 i 98:92.