27-letni Day przegrał w sobotę, przez nokaut, w dziesiątej rundzie. Od razu zaczęły się kłopoty i szybko został odwieziony do szpitala. Niestety jego stan się pogorszył, nastąpił wylew krwi do mózgu, a w środowy wieczór potwierdzono jego śmierć. - To był mądry, dobrze wyedukowany chłopak z dobrej rodziny. On nie musiał boksować, robił to jednak, ponieważ pokochał boks. Spoczywaj w pokoju Pat, wraz z aniołami - skomentował sprawę promotor Lou DiBella. Day był znany i ceniony, szczególnie w USA. Pochodził z Long Island, w szczytowym momencie kariery wywalczył Złote Rękawice Nowego Jorku. Walka z Conwellem, olimpijczykiem z 2016 r., jaką przeprowadzono na gali w Chicago, okazała się dla niego ostatnią. Patrick otrzymał serię mocnych ciosów na głowę w 10. rundzie. Po walce zapadł w śpiączkę. I już się z niej nie wybudził.