Boks. Patrick Day nie żyje. Dramatyczne skutki nokautu
Patrick Day (17-4-1, 6 KO) przegrał niestety najważniejszą walkę - o własne życie. Pięściarz wagi junior średniej zmarł cztery dni po porażce przed czasem z Charlesem Conwellem (11-0, 8 KO).

27-letni Day przegrał w sobotę, przez nokaut, w dziesiątej rundzie. Od razu zaczęły się kłopoty i szybko został odwieziony do szpitala. Niestety jego stan się pogorszył, nastąpił wylew krwi do mózgu, a w środowy wieczór potwierdzono jego śmierć.
- To był mądry, dobrze wyedukowany chłopak z dobrej rodziny. On nie musiał boksować, robił to jednak, ponieważ pokochał boks. Spoczywaj w pokoju Pat, wraz z aniołami - skomentował sprawę promotor Lou DiBella.
Day był znany i ceniony, szczególnie w USA. Pochodził z Long Island, w szczytowym momencie kariery wywalczył Złote Rękawice Nowego Jorku. Walka z Conwellem, olimpijczykiem z 2016 r., jaką przeprowadzono na gali w Chicago, okazała się dla niego ostatnią. Patrick otrzymał serię mocnych ciosów na głowę w 10. rundzie. Po walce zapadł w śpiączkę. I już się z niej nie wybudził.








