Były czempion niższego limitu pracował przede wszystkim z daleka, choć te najmocniejsze ciosy zadawał w półdystansie. - W pierwszym minutach czułem lekką ringową rdzę, na szczęście byłem dobrze przygotowany kondycyjnie - przyznał potem triumfator. W piątej rundzie Meksykanin rzucił rywala na deski potężnym lewym sierpowym. Ten otrząsnął się i w siódmej odsłonie przeszedł do ofensywy. Sędzia Tony Weeks odebrał Velezowi punkt w dziewiątej rundzie za cios poniżej pasa. Portorykańczyk w dziesiątej postawił wszystko na jedną kartę i poległ. Najpierw został skontrowany lewym sierpowym, po którym po raz drugi w tej walce zapoznał się z matą ringu. Wszystko zakończył prawy sierp na mniej niż minutę przed końcem. - Każda walka to nauka i z każdym kolejnym startem się rozwijam. Uczę się szczególnie przy takim trenerze jak Eddy Reynoso. Berchelt to wielki mistrz, jednak chcę jego pas. To walka, o której marzę i do której dążę - dodał Valdez.