- Ryan już w tym momencie jest gotowy na każdego na świecie w wadze lekkiej, zresztą nigdy nie miałem co do tego wątpliwości. Tylko to musi odbyć się teraz na naszych warunkach, na warunkach Ryana. To nie jest tak, że to Ryan potrzebuje mistrza świata, w tym momencie to oni potrzebuję bardziej jego - przekonuje były mistrz świata sześciu kategorii, obecnie czołowy promotor bokserski. - Właśnie w takich walkach jak ta z Campbellem tworzą się i budują wielkie gwiazdy. Ryan był po raz pierwszy w karierze liczony, ale wstał i sam znokautował rywala. I nie było to przypadkowe liczenie, tylko ciężki nokdaun. Tym występem Ryan zmienił się z chłopca w prawdziwego mężczyznę. Zdał test i udowodnił, że należy do światowej elity. Teraz usiądziemy wspólnie i pomyślimy nad jego przyszłością. Chcę najlepszych walk, dla niego i dla jego kibiców - dodał de la Hoya.- Ten dzieciak ma ciężkie ręce, czułem to nawet na bloku. Nikt nie uderzył mnie dotąd tak mocno jak on - stwierdził z uznaniem pokonany Campbell. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!