Niedoszły pojedynek McCalla, który kilka lat temu przegrał z Krzysztofem Zimnochem, a z Marcinem Rekowskim ma bilans 1-1, miał odbyć się na gali w Teksasie. Naprzeciwko byłego mistrza świata w wadze ciężkiej miał stanąć młodszy o 24 lata rodak, niespełna 29-letni Terrell Woods. Wyboksowany McCall chciał wrócić na ring z pobudek finansowych po ponadczteroletniej przerwie, a jego rywal miesiąc temu uległ pięściarzowi o polskich korzeniach, Nickowi Mazurkowi. Zresztą Woods to co najwyżej przeciętniak, a w slangu bokserskim tzw. journeyman, czyli tłumacząc kolokwialnie "kelner". Bilans walk 29-latka to 17 zwycięstw, 42 porażki i 7 remisów. Mimo to do pojedynku ostatecznie nie doszło, choć obaj pięściarze zjawili się na ceremonii ważenia. Oficjalnie to młokos wycofał się ze starcia z "Atomowym Bykiem", lecz nie da się ukryć, że planowi tej walki towarzyszyła powszechna krytyka. W latach swojej świetności McCall był znakomitym pięściarzem. Wygrywał z takimi tuzami wagi ciężkiej, jak Lennox Lewis oraz Larry Holmes. AG