Sidorenko (9-0, 1 KO) to trofeum wywalczyła już w 2017 roku. Później była przymierzana nawet do pojedynku o zawodowe mistrzostwo świata którejś z największych federacji, ale plany pokrzyżował ciężki uraz kolana - zerwanie więzadła krzyżowego. Pochodząca z Ukrainy pięściarka wróciła na ring po rocznej przerwie. Początkowo Sidorenko kontrolowała pojedynek i była bardziej aktywna od rywalki, dla której był to piąty pojedynek na zawodowym ringu. Od szóstej rundy lepsze wrażenie sprawiała Serbka. Można było odnieść wrażenie, że im dłużej trwała walka, tym Jancijevic wyglądała znacznie lepiej. "Sasha" z kolei traciła siły, w siódmej i ósmej rundzie przeżywała trudne chwile, a po jednym z ciosów rywalki mocno zachwiała się na nogach. W końcówce obie pięściarki poszły "na całość", ale to Serbka była blisko znokautowania rywalki. W ostatnich dwóch minutach Sidorenko starała się już tylko przetrwać i to jej się udało. Sędziowie byli podzielenie w sprawie werdyktu - jeden wskazał na zwycięstwo Polki 96-94, drugi z kolei na wygraną Serbki 96-94. Trzeci z arbitrów punktował 95-95, a to oznaczało, że walka została nierozstrzygnięta, a pas mistrzyni Europy w wadze lekkiej nadal nie ma właścicielki. Sidorenko natomiast zachowała status niepokonanej zawodniczki na profesjonalnym ringu. Kibice w Obornikach obejrzeli w łącznie osiem pojedynków. Sporo emocji towarzyszyło występowi Tomasza Nowickiego (9-0, 2 KO) z niezwykle doświadczonym Kolumbijczykiem, 36-letnim Joelem Julio (39-7, 33 KO). Nowicki, który mieszka w Obornikach i przez osiem rund był mocno dopingowany przez obecnych na hali kibiców, zwyciężył jednogłośnie na punkty. W innych ciekawszych walkach wciąż czynny kickbokser Remigiusz Smoliński znokautował Kamila Bodziocha w czwartej rundzie, także w czwartej odsłonie Kamil Kuździeń posłał na deski Argentyńczyka Jose Luisa Castillo. Z kolei debiutujący na zawodowym ringu Patryk Tołkaczewski zremisował z Michałem Bołozem.