Pojedynek nie należał do najładniejszych dla oka. Obaj pięściarze sporo klinczowali, a sędzia ringowy musiał wielokrotnie przypominać im o konieczności czystej walki. Wszystko zaczęło się jednak całkiem obiecująco. Już w pierwszej odsłonie walki Okolie posłał Chamberlaina na deski dobrym prawym prostym. Pięściarz z Brixton był nieco oszołomiony przebiegiem wydarzeń, ale opanował sytuację i zdołał dotrwać do gongu. Ciągle był jednak bardzo zachowawczy i w drugiej rundzie stracił kolejny punkt, tym razem za notoryczne klincze. Wydaje się, że to ustawiło przebieg całej walki. W kolejnych rundach działo się niewiele ciekawego. Chamberlain nadal był bardzo oszczędny w atakach, zaś zrelaksowany Okolie robił tylko tyle, ile było potrzeba, by wygrywać kolejne rundy. Czyli niewiele. W szóstym starciu znowu trafił rywala skutecznym prawym prostym, który spowodował, że Chamberlain dotknął ręką maty ringu, co zmusiło sędziego ringowego do następnego liczenia. Po tym nokdaunie między linami znowu jednak niewiele się działo. Końcówkę walki nieco lepiej zaakcentował Chamberlain, ale oczywiście nie mogło to wystarczyć do wygranej w całym pojedynku. Po dziesięciu rundach sędziowie jednomyślnie 98-89, 96-90, 97-89 wskazali na wygraną Lawrence'a Okolie. - Isaac mnie przetestował. Ta walka pokazał mi, jak wiele jeszcze muszę się uczyć. Teraz chcę trochę odpocząć, a potem zamierzam wystąpić na undercardzie gali Anthony'ego Joshuy - powiedział po walce zwycięzca.