- Mam dobrych sparingpartnerów przed tą walką i mam czas, żeby pracować nad rozwojem. To chyba jedyny plus pandemii i tego, że walka była wciąż przekładana. Pracowaliśmy z moim trenerem, Shane'em McGuiganem nad tym, żebym nie marnował ciosów i zadawał ich nieco mniej, ale bardziej precyzyjnie i technicznie. Nie mogę wpadać w rywala i muszę być aktywny po swoich akcjach, nie mogę zostawać w miejscu. Oglądam najlepsze walki Głowackiego, żeby nie zapominać o tym, że to były czempion i poważny rywal. Czasami mam dni, kiedy mówię do siebie: zniszczę tego gościa, to będzie łatwa robota. Muszę jednak oddać mu szacunek, nie znalazł się na szczycie przypadkiem. Przegrał tylko z Usykiem i w kontrowersyjnych okolicznościach z Briedisem. Może w telewizji wygląda gorzej niż na żywo, zresztą ze mną jest podobnie - powiedział Okolie. - Wierzę, że wygram przez nokaut. Będę ostrożny, ale będę też na Polaka naciskał, wywierał presję. Myślę, że obaj nie będziemy odpuszczać nawet na moment. Walka rozegra się raczej w dystansie, ale będzie ostra. Głowacki nie jest typem gościa, który przechodzi obok walki. Jestem głodny sukcesu, bo nie osiągnąłem jeszcze w boksie niczego znaczącego na światowej scenie. Szybko awansowałem do czołówki i tyle. Chcę teraz zunifikować wszystkie tytuły w wadze cruiser. Jak najszybciej. Celem są pojedynki z mistrzami (...) - dodał Brytyjczyk. Przypomnijmy na koniec, że po niezwykle kontrowersyjnej walce Krzysztofa Głowackiego (obecnie zajmującego pozycję numeru jeden rankingu WBO) z Mairisem Briedisem (czerwiec 2019) i długich staraniach strony polskiej, władze WBO nakazały rewanż, ale Łotysz zwakował pas. Mistrz Europy (EBU) Okolie jest natomiast drugi w rankingu. W swojej ostatniej dotychczas walce pokonał przed czasem Yvesa Ngabu w październiku zeszłego roku. Stawką był wspomniany pas mistrzowski EBU.