- Mówiąc delikatnie jesteśmy wkurzeni. Ci organizatorzy to amatorzy, z takimi amatorami nigdy się jeszcze nie spotkałem. Znamy tylko miasto, w którym ma się odbyć walka. Ale gdzie dokładnie? Nie mam pojęcia. Kiedy tam polecimy? Chcemy 20 stycznia, ale ciągle czekamy na zaproszenie. No i najgorsze, że kontrakty na walkę nadal są niepodpisane - powiedział Babiloński w rozmowie z Rafałem Mandesem z TVP Sport. Najbliższe dni muszą przynieść ostateczne rozstrzygnięcie sprawy. Pozostaje nam trzymać kciuki, by szykujący się w tej chwili w Krynicy-Zdroju do walki życia Cieślak stanął za kilkanaście dni na ringu w stolicy Konga. Niestety sutuacja wygląda na coraz bardziej zagmatwaną i perspektywa mistrzowskiego pojedynku wydaje się mocno oddalać.