- Nigdy nie myślałem, że zdołam unieść ciężar bycia zawodnikiem. Po prostu nim byłem. Nerwy są zawsze obecne w naszym życiu. Teraz też jestem nerwowy. To część naszego istnienia. Naturalny mechanizm obronny. I albo stajesz na wysokości zadania albo cię ono paraliżuje. Trzeba się nauczyć radzić sobie ze strachem - powiedział Tyson. - Czy normalna osoba wytrzymałaby moje uderzenie? Tu nie chodzi o to, żeby być wysportowanym, tu liczy się morale. To, czy jesteś gotowy, by umrzeć. Na tym polega życie. Jeżeli stawiasz mu czoła, nie musisz się go bać - dodał ''Żelazny'' i przeszedł do kwestii swojego treningu w czasie pandemii koronawirusa. - Codziennie trenuję, godzinę jeżdżę na rowerze stacjonarnym i godzinę biegam na bieżni. Potem podnoszę lekkie ciężary. Za tydzień lub dwa zacznę uderzać w worek - podsumował temat jeden z najlepszych ''ciężkich'' ostatniego półwiecza.