31-letni Cieślak, który szerszej publiczności dał się poznać dopiero niedawno, tocząc zorganizowaną na wariackich papierach walkę w Kongo z Ilungą Makabu, ostro zareagował.Pięściarz z Radomia przesłał do redakcji bokser.org oświadczenie, w którym odnosi się do słów Andrzeja Wasilewskiego, jakie padły w obszernym wywiadzie w tym branżowym medium.Notowany na drugim miejscu w rankingu WBC kat. junior ciężkiej Cieślak zaprzecza, jakoby nadal był związany kontraktem z Wasilewskim. A konkretnie wymienia trzy podmioty, grupę Knockout Promotions, amerykańską Warriors Boxing oraz firmę Rat-Sort. - Umowa ta nigdy nie była realizowana, pomimo że została zawarta 3,5 roku temu - wypalił w pierwszych słowach Cieślak, którego podpis widnieje na końcu oświadczenia. W dalszych fragmentach sportowiec twierdzi że grupy Warriors Boxing i KnockOut Promotions "nie podjęły jakichkolwiek starań o rozwój mojej kariery zawodowej - nie została wydana nawet złotówka na moje przygotowania do jakiejkolwiek walki" Dodał, że obie grupy nie interesowały się jego karierą.- Takie działanie było oczywistym działaniem na moją szkodę. W ostatnich latach to wyłącznie p. Zbigniew Ratyński współpracował ze mną i inwestował swoje środki w mój rozwój zawodowy. Tymczasem wiele innych osób (nie wyłączając tych, którzy publicznie nazywają się moimi promotorami) usiłuje sobie bezzasadnie przypisywać zasługi w rozwoju mojej kariery zawodowej - napisał Cieślak. Oświadczenie zakończył jednoznacznym zdaniem. - Wobec powyższych okoliczności informuję, że od wskazanej powyżej umowy odstąpiłem i od długiego już czasu nie wiąże ona w chwili obecnej którejkolwiek ze stron - stwierdził pięściarz.Przy okazji raz jeszcze odniósł się do zachowanie Wasilewskiego, którego przedwczesny wyjazd z Kongo, jeszcze przed walką, nazwał skandalicznym.