Początek typowo rozpoznawczy, choć dwadzieścia sekund przed końcem pierwszej rundy Makabu trafił ładnym lewym podbródkowym. W drugiej oddał inicjatywę pretendentowi, dając się spychać na liny. Ale miał wszystko pod kontrolą i w trzeciej odsłonie konsekwentnie obijał korpus challengera. W czwartym starciu miejscowy bohater zaczął trafiać akcją prawy-lewy, bądź bezpośrednim lewym krzyżowym. A na koniec poprawił jeszcze lewym hakiem na szczękę. Wydawało się, że to początek końca Durodoli, ten jednak wrócił lepszą rundą piątą. Ją też przegrał, ale już się odgryzał. W połowie szóstego starcia pretendenta jakby przytkało, mistrz to wyczuł i podkręcił tempo, wydłużając swoje akcje. Tuż przed przerwą huknął lewym sierpowym, ale kilka sekund później zabrzmiał gong. Koniec nastąpił w siódmej rundzie. Walka toczyła się w półdystansie, ale w akcji lewy na lewy na 50 sekund przed jej zakończeniem szybciej do celu doszedł krótki lewy sierpowy Makabu. Durodola co prawda powstał na osiem, lecz sędzia popatrzył mu z bliska w oczy i przerwał pojedynek.