Gala w stolicy Podkarpacia będzie miała oryginalną oprawę, bowiem impreza odbędzie się na stadionie Stali Rzeszów w ramach obchodów 75-lecia "biało-niebieskich". Kariera Ugonoha, dla którego bieżący rok ma być czasem prawdy, o czym jednoznacznie powiedział w rozmowie z Interią, w ostatnim czasie bardziej przypominała losy emerytowanego pięściarza. Gdańszczanin po raz ostatni boksował 25 maja 2018 roku z Fredem Kassim w Warszawie, ale tamto starcie trudno było nazwać walką, bo pochodzący z Kamerunu rywal szybko zrejterował z ringu. Od tamtego czasu Ugonoh, który dotąd poniósł tylko jedną porażkę, acz bolesną w starciu z Dominikiem Breazeale’em (tym samym, którego w minioną sobotę zdemolował Deontay Wilder), pozostawał nieaktywny. Rdza na "zbroi" atletycznie zbudowanego Polaka nie będzie jego atutem w starciu z rówieśnikiem, 33-letnim Różańskim. Rzeszowianin, nawet jak na polskie warunki, jest zawodnikiem z drugiego szeregu, ale z co najmniej dwóch powodów czerpie wielką motywację, by utrzeć nosa Ugonohowi. Napędza go fakt, że pojedynek odbędzie się na "jego" terenie, a w dodatku chce wypromować się na faworycie, którym niewątpliwie jest mający afrykańskie korzenie Polak. - Czekałem na taki pojedynek. W sekundę zaakceptowałem tę propozycję - powiedział niepokonany Różański (10 zwycięstw, w tym 9 przed czasem), cytowany przez portal ringpolska.pl. - Izu ma większe nazwisko, jego zna więcej osób i to naturalne, że uważa się go za faworyta. Ja jednak jestem pewny swego i wyjdę po zwycięstwo. To będzie dla mnie wyzwanie, ale wygram. Nawet nie dopuszczam myśli o porażce. Kiedy ogłoszono walkę, to rozdzwoniły się telefony. Czuję, że Rzeszów powoli zaczyna tym żyć. Maszyna ruszyła i to mnie napędza. Do walki z takim rywalem jest zupełnie inna motywacja. Czuję też wsparcie miasta i miejscowych kibiców, którzy we mnie wierzą - tłumaczy Różański, który w ostatnim występie pokonał przed czasem Eugena Buchmuellera w Gliwicach, a wcześniej w Rzeszowie szybciutko rozprawił się z doświadczonym Anglikiem Michaelem Sprottem. W innych pojedynkach ciekawie zapowiadającej się gali, którą transmitować będzie TVP, o mistrzostwo Polski wagi półciężkiej zmierzą się Paweł Stępień i Marek Matyja. Z kolei nieprzeciętnie utalentowany Fiodor Czerkaszyn skrzyżuje rękawice z Australijczykiem Wesem Capperem. AG