Na gali "KnockOut Promotions" 22 maja w Rzeszowie dojdzie do pierwszego na polskich ringach pojedynku w wadze bridger. Jak zapowiedział wiceprezes grupy KnockOut Promotions Jacek Szelągowski, zwycięzca rywalizacji Różańskiego ze Szpilką (24-4, 16 KO) już pod koniec roku może boksować o pas czempiona WBC. Mniej optymistyczny scenariusz zakłada występ w eliminatorze. - W rankingu kategorii ciężkiej prestiżowej federacji WBC byłem 33., a po utworzeniu kategorii bridger, nie tak jeszcze obleganej, zostałem sklasyfikowany na 10. miejscu. To już ogromne wyróżnienie, a jak się okazuje, to, co najlepsze, dopiero przede mną. Wszystko brzmi jak piękny sen, a już wkrótce może stać się rzeczywistością. Naprawdę krótka, choć trudna droga prowadzi do pojedynku o zawodowe mistrzostwo świata. Jako młody chłopak, oglądając Tysona, Lewisa i Gołotę, mogłem zwyczajnie marzyć o wielkiej walce o pas czempiona, a tymczasem wszystko jest możliwe - powiedział Różański. Pięściarz pochodzi spod rzeszowskiej miejscowości Czarna Sędziszowska. Początkowo ćwiczył w domu, a potem w klubach z Rzeszowa: Wisłoku i Stali. Jeździł też na treningi do Tarnowa. - Wróciłem do boksu po sześcioletniej przerwie i mając prawie 30 lat zacząłem walczyć wśród zawodowców. Pamiętam podróże autobusem na treningi. Kto wtedy przypuszczałby, że los tak się do mnie uśmiechnie. Oczywiście nie ma nic za darmo, wszystko poparte jest ciężką pracą. A już całkowicie byłbym zadowolony, gdyby poluzowano obostrzenia związane z pandemią i walka ze Szpilką odbyłaby się z kibicami na trybunach, a przynajmniej jakąś grupą fanów. Inna atmosfera jest z kibicami, a inna przy samych kamerach telewizyjnych - dodał 35-letni Różański. Pierwotnie do hitowego starcia na polskiej arenie w kat. bridger miało dojść pod koniec marca. Różański nie ukrywa, że zmiana terminu jeszcze korzystniej na niego podziałała. - Przede wszystkim świetną motywacją było dla mnie osiągnięcie limitu 101,6 kg. Zrzuciłem ponad 10 kg i spokojnie utrzymuję wagę, zaadoptowałem się w tej kategorii. Walka ma tak duży ciężar gatunkowy, że praktycznie od pół roku nie wychodzę z sali treningowej. Zmiana terminu nigdy nie jest korzystna, ale wszystko robię, być zwyciężyć. Drugiej takiej szansy może już nie być - podkreślił. Różański zachowuje się bardzo spokojnie przed potyczką z wulkanem energii, jakim jest Szpilka, były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej. - Nie dam się sprowokować i wyprowadzić z równowagi przez Artura Szpilkę, choć są pewne granice. Ale to nie w moim stylu, by krzyczeć, ubliżać czy popychać swojego rywala. Jestem sportowcem i poważnym facetem. W męskiej walce ringowej pokażę, że jestem lepszym pięściarzem. Dwanaście z trzynastu pojedynków wygrałem przed czasem, ale nie ma to znaczenia, chętnie pokonam Szpilkę na punkty. To zwycięstwo to ważny krok ku walce o mistrzostwo świata - zaznaczył bokser z Podkarpacia. Opinie wśród ekspertów, dziennikarzy czy kibiców są podzielone. Cześć opowiada się za Różański, część za Szpilką. - Wiem, że Artur też bardzo rzetelnie podchodzi do przygotowań, dużo bardziej niż do innych walk. On też widzi furtkę do zdobycia pasa mistrzowskiego. Kibice zobaczą fajną walkę z ogromnym dreszczykiem emocji i dużą niewiadomą. Przecież nie ma zdecydowanego faworyta, choć nie dopuszczam myśli o porażce. 22 maja zrobię, co do mnie należy, czyli wygram - powiedział Różański. W innych walkach wystąpią m.in. były mistrz Europy kategorii junior ciężkiej Mateusz Masternak (43-5, 29 KO) oraz Damian Kiwior (8-1-1, 1 KO), Adam Balski (15-0, 9 KO) i Paweł Stępień (14-0-1, 11 KO).