33-letni Różański nic nie robi sobie z tego, że nie jest faworytem starcia z wyżej notowanym Ugonohem. Pięściarz z Rzeszowa, podczas dużej gali na stadionie, na którym mecze rozgrywa miejscowa Stal, chce pokrzyżować szyki swojemu rodakowi i odnieść zaskakujące zwycięstwo, w co święcie wierzy. Tymczasem okazuje się, że to nie Ugonoh, ale Artur Szpilka był przeciwnikiem pierwszego wyboru. Takie starcie wpisywałoby się w koncepcję promotora "Szpili" i organizatora gali Andrzeja Wasilewskiego, który życzył sobie, aby przynajmniej najbliższy pojedynek pięściarza z Wieliczki odbył się z teoretycznie łatwym przeciwnikiem. Promotor chciał, by w ten sposób sprawdzić owoce współpracy zawodnika z nowym trenerem, Rosjaninem Romanem Anuczinem. Zamiast tego Szpilka jednak szuka od razu większych wyzwań, a wraz z nimi większych pieniędzy. O szczegółach niedoszłej walki Różański opowiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl. - Zgadza się, w walce wieczoru miałem walczyć z Arturem Szpilką. Było takie zapytanie i ja podobnie, jak w przypadku Ugonoha, byłem na tak, ale ostatecznie Artur nie wyraził zainteresowania takim pojedynkiem. Słyszałem, że ma walczyć z Dereckiem Chisorą i będę trzymać za niego kciuki, bo zawsze kibicuję Polakom. Wierzę, że jeszcze kiedyś będzie dane nam się zmierzyć - powiedział niepokonany rzeszowianin (10 zwycięstw, 9 przed czasem). - Teraz jednak skupiam się na batalii z Izu, bo to będzie na pewno równie duże wyzwanie jak starcie ze Szpilką. Jak nawet nie większe... - dodał Różański. Art