Do wydarzenia doszło krótko po walce boksującego w wadze ciężkiej Pulewa z Bogdanem Dinu, która odbyła się w Costa Mesa w minioną sobotę. "Kobra" przełamał Rumuna i rozstrzygnął walkę przed czasem w siódmej rundzie, zachowując status obowiązkowego pretendenta do pasa IBF wagi ciężkiej. W dodatku zarobił ćwierć miliona dolarów. Wszystko wyglądało pięknie, ale do czasu. Po walce Pulew udzielał wywiadu reporterce Jenny Ravalo i zapomniał się do tego stopnia, że pod koniec wywiadu złapał ją za twarz i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Dziennikarka uśmiechnęła się szeroko i wydawało się, że sprawa rozejdzie się po kościach. Do winy nie poczuwał się sam Pulew, który w mediach społecznościowych oświadczył, że Jenny jest jego przyjaciółką. "Byłem bardzo podekscytowany i dałem jej buziaka. Później tego samego wieczoru ona wspólnie ze mną i innymi moimi przyjaciółmi bawiła się, świętując moją wygraną. Nie ma nic więcej do dodania" - napisał. Tymczasem "przyjaciółka" jednak doszła do wniosku, że tak nie zostawi tej sprawy i pięściarz w jednej chwili znalazł się w tarapatach. Podobno później, już poza kamerą, Pulew miał także dotknąć jej pośladków. Pokrzywdzona wynajęła prawniczkę, a Bułgar prawdopodobnie będzie musiał głęboko sięgnąć do kieszeni, by zapłacić kobiecie odszkodowanie. W dodatku za swój wybryk musi się także wytłumaczyć przed Komisją Sportową Stanu Kalifornia, która wezwała go na dywanik. Art