Pierwotnie ta walka miała się odbyć na przełomie lutego i marca. Od tego czasu była kilka razy przekładana. Nie pojawiały się chwile zwątpienia, czy w ogóle się odbędzie? Kamil Szeremeta: Od początku wiedziałem jaka jest stawka tego pojedynku i ilu wspaniałych zawodników chciałoby być na moim miejscu. Na co dzień trenuję w Warszawie, ale kiedy wracam do rodziny w Białymstoku, to widzę uśmiech moich dzieci i robię to dla nich. Dlatego nigdy nie brakowało mi motywacji.W tym czasie zaliczył pan cztery obozy przygotowawcze w górach. Jak pan to znosi fizycznie?- Do tego dochodzą sparingi, ćwiczenia na tarczy, workach i bieganie... Jeśli to zsumować, to pewnie mógłbym dwukrotnie okrążyć ziemię. Czuję, że jestem w najlepszym wieku dla sportowca. Ten rok poświęciłem na wyeliminowanie swoich błędów oraz naukę, jak wykorzystać błędy Kazacha. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale miałem aż 14 miesięcy, aby dobrze się przygotować.Czyli skorzystał pan na kilkukrotnym przekładaniu tej walki?- Oczywiście, bo jestem lepszym pięściarzem. Nie ukrywam jednak, że po trzecim i czwartym przełożeniu pojedynku dawały znać o sobie nerwy. Próbowałem obrócić to jednak w pozytywy i jeszcze bardziej się motywowałem. Tłumaczyłem sobie, że czas działa na moją korzyść.Jakie elementy najbardziej pan poprawił w tym okresie?- To będzie można zobaczyć w ringu 18 grudnia.Ostatni pojedynek stoczył pan w październiku ubiegłego roku. Czy okres pandemii COVID-19 wpłynął na pańską sytuację finansową?- Oczywiście, że to odczułem. Jednak życie nauczyło mnie oszczędzać, ponieważ pochodzę z ubogiej rodziny. Zarobione w ringu pieniądze inwestowałem i odkładałem. Dzięki temu byłem w stanie zaproponować kolegom z mojej grupy drobne pożyczki. Wiedziałem, że inni są w dużo gorszej sytuacji ode mnie. Wiem, jak to jest, kiedy nie ma się pieniędzy.Przed panem jednak najlepsza wypłata w karierze. W co zainwestuje pan pieniądze po walce z Gołowkinem?- Tego jeszcze nie wiem. Mam kontakt z kilkoma miejscowymi biznesmenami, którzy mi doradzają i potem wspólnie się zastanowimy. Jednak nie podchodzę do tej walki przez pryzmat pieniędzy. Wagę przykładam do tytułu, który mogę zdobyć. Wygrywając z Gołowkinem zapiszę się w historii polskiego boksu i to mnie napędza. Chcę się zapisać jako najlepszy Polak w wadze średniej.Często rozgrywa pan tę walkę w głowie?- Codziennie przed snem wyobrażam sobie, jak sędzia podnosi moją rękę, a ja zdobywam mistrzowski pas. Proszę o to Boga i wierzę, że jest ze mną.Po wieloletniej współpracy z grupą KnockOut Promotions rozstaje się trener Fiodor Łapin. Czy to ma wpływ na przygotowania do walki?- Do czasu pojedynku wszystko pozostaje na dawnych zasadach. Cały czas chcę ćwiczyć z trenerem Łapinem, ale po walce zostaną podjęte konkretne decyzje. Później będzie czas na przemyślenia. Cała sytuacja nie ma wpływu na moje przygotowania.Tydzień wcześniej Krzysztof Głowacki zmierzy się w Londynie z Lawrence'em Okolie o wakujący tytuł mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej. Trener Łapin będzie przebywał właśnie z Głowackim, a do pana dołączy sześć dni przed pojedynkiem w Hollywood. Jak będzie się pan przygotowywał w USA?- Bardzo żałuję, że tak to się ułożyło, bo chciałem być na walce Krzyśka oraz aby on był na mojej. Jednak z powodu koronawirusa w naszych sztabach może być maksymalnie pięć osób. Trener Łapin przyleci do mnie od razu po gali w Londynie i w niedzielę będzie już ze mną. Jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że to nie będzie miało znaczenia. Od początku będzie ze mną drugi trener Jerzy Baraniecki, który również ma ogromne doświadczenie. Poza tym bez Łapina będę w najgorszym dla mnie okresie aklimatyzacji. Na miejscu chcę być minimum 10 dni przed walką.Rozmawiał: Marcin Cholewiński