Polak pokazał charakter, ale był bezradny wobec potwornej siły rażenia bombardiera z Karagandy. Dodajmy, że Kazach przeszedł tym występem do historii boksu, broniąc tytułu mistrza świata wagi średniej po raz dwudziesty pierwszy. "Wiedziałem, że będzie ciężko, że każdy celny cios będzie bolał. Padałem, wstawałem, chciałem walczyć dalej. Sędzia po siódmej rundzie podszedł do nas i powiedział, że przerwie walkę żeby uchronić mi więcej zdrowia. Z tej perspektywy była to właściwa decyzja. Wyniku walki bym raczej nie zmienił, gdybym przeboksowal do dwunastej rundy. Od piątej czy szóstej rundy, po którymś czystym ciosie, walczyłem już "podłączony" i jedyne co walczyło, to było moje serce. Gołowkin, tak jak wcześniej zresztą mówiłem, to najwyższa liga. Zebrałem nie tylko łomot, ale i cenne doświadczenie, które pozostanie ze mną. Szczerze mówiąc to dzięki tej walce zebrałem więcej doświadczenia niż dotychczas przez dwadzieścia jeden wcześniejszych pojedynków" - dodał Szeremeta, w przeszłości mistrz Europy. Polak był liczony w rundzie pierwszej, drugiej, czwartej i siódmej. Przypomnijmy, że Gołowkin to prawdziwy kat naszych rodaków. W czasach amatorskich pokonał przed czasem Pawła Głażewskiego, a w gronie zawodowców, oprócz Kamila, pokonał również Daniela Urbańskiego (TKO 3) oraz Grzegorza Proksę (TKO 5). Pocieszeniem dla każdego niech będzie jednak fakt, że przegrywali z prawdziwą legendą. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!