- Wciąż nie wiem, kiedy stoczę kolejną walkę. Trzymam formę, bo chcę być uczciwy wobec fanów, którzy uwielbiają mój styl. Zawsze chcę sprawiać kibicom radość (...) Marcus Browne i Badou Jack chcą walczyć ze mną w rewanżach, a ja będę walczył z tym, kogo wybiorą kibice - powiedział Pascal. - Jeżeli "Canelo" chce znowu tworzyć historię w wadze półciężkiej (w listopadzie Meksykanin znokautował Siergieja Kowalowa i zdobył pas WBO - przyp.red.), to jestem gotowy. Jego styl w zestawieniu z moim oznacza jedno: fajerwerki. To byłoby wielkie wyzwanie zarówno dla mnie, jak i dla "Canelo". Byłem underdogiem w wielu moich walkach, zwłaszcza w ostatnich latach. Chciałem skończyć karierę po walce z Ahmedem Elbialim w 2017 roku, ale zauważyłem, że wciąż mam w sobie moc i chcę nadal budować swoje dziedzictwo, wycisnąć maksimum z mojej kariery - dodał Kanadyjczyk. Przypomnijmy, że od czerwca 2009 roku do maja 2011 roku Pascal był mistrzem WBC. Zdetronizował go Bernard Hopkins, a później kariera Pascala układała się różnie, ale wciąż toczył on sporo walk na najwyższym poziomie. Gdy po porażce w starciu o pas WBA z Dimitrijem Biwołem w 2018 roku wydawało się, że Pascal na dobre wypadnie z czołówki, wygrał niespodziewanie z Marcusem Browne'em w sierpniu 2019 roku i zdobył tytuł WBA Regular, a w grudniu obronił go w walce z Badou Jackiem. W maju Jack miał dostać szansę na zrewanżowanie się Pascalowi, ale pandemia koronawirusa pokrzyżowała te plany. Tymczasem Alvarez ma we wrześniu stoczyć walkę z którymś z mistrzów wagi superśredniej (Billym Joe Saundersem, Calebem Plantem lub Davidem Benavidezem), a w grudniu trzeci pojedynek z Giennadijem Gołowkinem. Czy Pascal zdoła się włączyć do gry o starcie z Meksykaninem? Kanadyjczyk zaskoczył już tyle razy, że nic nie powinno nas zdziwić.