Wach nieźle zaczął, ale już od drugiej rundy zaczęła się zarysowywać przewaga Fury'ego. Był bardziej mobilny od Polaka. Dobrze schodził pod jego lewą rękę i skracał dystans, zadając sporo ciosów. Wach sporo przyjmował, ale potrafił też mocno odpowiadać. W efekcie rozciął lewy łuk brwiowy rywala. W czwartej i przed szóstą rundą oko Brytyjczyka oglądał lekarz, ale nie przerwał walki. Krwawienie nad okiem nie powstrzymało Fury'ego. Nadal szedł do przodu. Był aktywniejszy i wywierał presję, a gdy wpadał w kłopoty, umiejętnie klinczował. Trzeba jednak podkreślić, że Wach mu na to pozwalał. W drugiej fazie walki był już bardzo zmęczony. Z kolei Fury wyglądał na bardziej wyluzowanego. Złapał swój rytm, a Wach coraz bardziej się męczył. W drugiej fazie walki już prawie nie zadawał ciosów.Brytyjczyk nie złamał jednak granitowej szczęki Polaka. Wygrał za to, zupełnie zasłużenie, na punkty. Wszyscy trzej sędziowie punktowali zdecydowane zwycięstwo Fury'ego. Dwóch przyznało wszystkie rundy Brytyjczykowi. Trzeci arbiter zapisał na korzyść Polaka tylko jedno starcie. MP Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!