- Gdyby Whyte pokonał mnie w Chorwacji, gdybym mu na to pozwolił, to zaraz po walce strzeliłbym sobie w łeb. Gadka Whyte'a mnie ucieszyła. Taka walka byłaby dla mnie strzałem w dziesiątkę, ale w tej chwili jestem zbyt ryzykownym rywalem dla Dilliana. On nie ma w starciu ze mną wiele do zyskania, za to wszystko do stracenia. Jest ode mnie bardziej popularny i wyżej notowany, więcej osiągnął na zawodowym ringu. Ale jestem również pewien, że nie dorównuje mi klasą - powiedział Hrgović. - Whyte nie poradziłby sobie z moją szybkością, techniką i pracą nóg. Medialna machina na Wyspach zrobiła z niego wielką gwiazdę, ale wiem, że jestem lepszym bokserem od niego. Bawiłbym się nim w ringu. Wielka Brytania to drugi po Ameryce największy rynek bokserski, ale kiedy wchodzi się między liny, to wszystko znika, liczą się tylko zawodnicy. Whyte nie miałby ze mną szans, a jego fani staliby się po walce moimi fanami - dodał Chorwat, który jest współpromowany przez promującą Whyte'a grupę Matchroom (głównym promotorem Hrgovicia jest grupa Sauerland Promotion), ale w ostatnich dniach pojawiły się pogłoski o rozstaniu brązowego medalisty olimpijskiego z brytyjskimi partnerami. Przypomnijmy na koniec, że 26 września Hrgović ma stoczyć walkę w USA, wśród potencjalnych rywali wymienia się Jermaine'a Franklina, Geralda Washingtona i Chrisa Arreolę. Tymczasem 22 sierpnia dojdzie do walki Whyte'a z Aleksandrem Powietkinem.