Co ciekawe na tym samym obozie był także Mariusz Wach. Nasz "Wiking" oraz "Brązowy Bombardier" pomagali Davidowi w przygotowaniach do niedoszłej ostatecznie batalii z Tysonem Furym (29-0-1, 20 KO). Minęło dobrych kilka lat, a Wilder i Fury spotkają się w wielkim rewanżu, z pasem WBC w stawce. - Fury był w szczytowej formie w pierwszej walce, ale biorąc pod uwagę fakt, że zmienił trenera, w rewanżu stawiam na wygraną Wildera przed czasem - nie ukrywa dawny król kategorii cruiser i były champion WBA wagi ciężkiej. - Naprawdę wierzę, że Wilder to najmocniej bijący bokser w historii. Wcale nie przesadzam, bo poczułem jego moc na naszych sparingach. Przyjąłem czysty cios od Władimira Kliczki w rękawicy dziesięciouncjowej i dużo mocniej odczułem uderzenie Wildera. A miałem na sobie kask, on rękawice osiemnastouncjowe i w dodatku nie trafił mnie czysto. Różnica między nimi była bardzo duża. Po tamtym sparingu pomyślałem sobie, że ten chłopak osiągnie naprawdę duże rzeczy. On nie tylko bardzo mocno bije, ale również potrafi przyjąć mocne uderzenie. Kilka razy mocno go trafiłem, nawet nim lekko zachwiałem, jednak Wilder szybko dochodził do siebie i się regenerował. Czasem gdy ktoś przyjmie coś mocnego, to nawet jeśli nie padnie, to siadają mu nogi. Wilder nie tylko potrafi przyjąć, lecz również szybko dojść do siebie - dodał Haye. Fury i Wilder w grudniu 2018 zremisowali. Większość rund wygrał Anglik, lecz Amerykanin posłał go dwukrotnie na deski, dzięki czemu uratował remis i pas. Do ich rewanżu dojdzie już 22 lutego w Las Vegas.