Zaliczony przez Runowskiego nokaut był bezwzględnie jednym z najcięższych, jakie w ostatnim czasie miały miejsce na polskich ringach. Do ciężkiego upadku doszło w czwartym starciu, a mocny cios z prawej ręki Gromadzkiego poprzedziła kumulacja mocnych uderzeń z obu rąk. Runowski bezwładnie padł na matę, na domiar złego z impetem uderzając tyłem głowy o twarde podłoże. Widok nieprzytomnego pięściarza był makabryczny. Sędzia czym prędzej wyciągnął pięściarzowi ochraniacz na zęby i rozpoczęto dość nieudolną próbę ułożenia sportowca w pozycji bocznej ustalonej. Po chwili jedna z osób zaczęła sprawdzać świadomość Runowskiego, podnosząc powieki w jednym i drugim oku. Następnie na ring wniesiono nosze ortopedyczne ze stabilizatorem głowy, na których położono ciągle mało świadomego zawodnika, na szczęście dającego oznaki życia. Minęło kilka minut, gdy Runowski podjął próbę podniesienia się, a pomógł mu w tym swoim ramieniem zatroskany Gromadzki. Znokautowany pięściarz nie był jednak w stanie utrzymać się na miękkich nogach i został doprowadzony do narożnika, gdzie usiadł na krzesełku. Mający ringowy pseudonim "Zadyma" Gromadzki, obserwując dramat przeciwnika, nie okazywał wielkiej radości z wygranej. Dość szybko po walce pojawiły się optymistyczne wieści na temat stanu zdrowia, a dzisiaj dobre wieści przekazał organizator gali i szef Tymex Boxing Promotion. - "To tylko boks. Takie rzeczy się zdarzają" - powiedział Runowski. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Teraz czas na odpoczynek - napisał na Twitterze Mariusz Grabowski, dołączając zdjęcie z pięściarzem. Dla Runowskiego był to pierwszy pojedynek od września 2016 roku, gdy na gali w Kaliszu przegrał z Mateuszem Rzadkoszem. Pięściarz prosto z gali pojechał do szpitala, z którego dzisiaj został wypisany. W pojedynku wieczoru sobotniej gali Robert Parzęczewski niespełna minutę znokautował rozbitego Jacksona Juniora. Art