Walijczyk starał się od początku boksować. Pracował nogami, przeszkadzał lewym prostym, natomiast ustawiony bocznie Australijczyk szukał mocnych ciosów. Rundy były równe i trudne do punktowania. Więcej bił Selby, mocniej Kambosos. Na półmetku wszystko było sprawą otwartą. Druga połowa równie zażarta i wyrównana. Obaj mieli swoje momenty, choć na samym finiszu nieznaczną przewagę zyskał gość z Australii. Po ostatnim gongu obaj podnieśli ręce na znak zwycięstwa i z niepokojem czekali na werdykt sędziów. A ci punktowali niejednomyślnie - 118:110, 114:115 i 116:112. Stosunkiem głosów dwa do jednego wygrał Kambosos. Teraz chwila przerwy i na horyzoncie potyczka ze znakomitym Teofimem Lopezem (16-0, 12 KO), królem limitu 61,2 kilograma.