Brytyjczyk wygrał z niepokonanym dotąd Amerykaninem przez techniczny nokaut w siódmej rundzie po tym, jak "narożnik" Wildera poprosił sędziego o przerwanie walki. Fury dominował przez całą walkę i dwukrotnie posłał rywala na deski, odbierając mu pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. - Słowa uznania dla Wildera. Stracił pas, ale pokazał serce mistrza. To prawdziwy wojownik i jeszcze wróci. Będzie mistrzem świata, tylko nie teraz - mówił zaraz po walce Fury. Kilka lat temu po zdetronizowaniu Władymira Kliczki Anglik pozbierał pasy WBA/WBO/IBF. Dziś rano, obijając Wildera i stopując go w siódmej rundzie, dorzucił do swojej kolekcji jedyny brakujący mu jeszcze pas, ten w wersji WBC. - Dziś lepszy był Fury i to on wygrał, takie rzeczy się zdarzają. Chciałbym jednak, żeby narożnik dał mi więcej czasu i pozwolił dalej boksować. Jestem wojownikiem i tak też walczę. Nie szukam wymówek, wrócę silniejszy - stwierdził z kolei porozbijany Wilder. Tymczasem Fury po walce odśpiewał w ringu "American Pie".