W drugiej walce "Króla Cyganów" z "Brązowym Bombardierem" wszystkie zyski będą dzielone po równo. Nie znamy jeszcze sprzedaży PPV, ale obaj pięściarze mieli gwarantowaną sumę po 25 milionów dolarów na głowę. Kontrakt mówił też o tym, że przegrany ma prawo do natychmiastowego rewanżu, w którym jednak zarobi mniej. Pieniądze miałyby być podzielone w stosunku 60/40 na korzyść wygranego z soboty, czyli Fury'ego. Wilder już zapowiedział, że będzie chciał trzeciej walki, lecz obóz Anglika postara się go przekonać, by odłożył na moment te plany. - Najchętniej wziąłbym się za walkę Tysona z Joshuą, ale obowiązuje nas kontrakt, który musi być respektowany, chyba że osiągniemy jakieś porozumienie. Jesteśmy gotów zapłacić Wilderowi za to, żeby odpuścił pierwszeństwo do walki z nami, ale wybór należy do niego. Jego decyzja będzie oparta zarówno na pieniądzach, które może zarobić, jak i na prawdziwym przekonaniu, że może pokonać Fury'ego. Nie wydaje mi się, żeby Wilder naprawdę wierzył, że w natychmiastowym rewanżu może to wygrać. Jeśli jednak Wilder będzie nalegał, my będziemy zmuszeni zrealizować postanowienia kontraktowe. Zależy nam na tym, by do walki z Joshuą doszło jeszcze w tym roku, dlatego możemy zapłacić Wilderowi, by odstąpił od swoich praw - powiedział Warren. Wilder ma 30 dni na ostateczną deklarację. Wcześniej zapowiedział, że będzie chciał trzeciej potyczki z Furym, jednak być może dobra zapłata sprawi, że poczeka do rewanżu na przyszły rok. Od soboty do Fury'ego należy pas WBC. Trzy pozostałe - IBF, WBA i WBO, są w posiadaniu Joshuy, który prawdopodobnie w czerwcu na stadionie piłkarskim Tottenhamu spotka się w obowiązkowej obronie z Kubratem Pulewem (28-1, 14 KO). Po spodziewanym zwycięstwie można byłoby usiąść do rozmów w sprawie jednej z największych walk w historii boksu. Obie strony zapewniają, że zgodzą się na równy podział zysków w takim ewentualnym pojedynku o pełną dominację w wadze ciężkiej.