Prawie dwumetrowy Chorwat to mistrz Europy w boksie olimpijskim z 2015 roku oraz brązowy medalista olimpijski z Rio. Przegrał wtedy 1:2 z późniejszym mistrzem olimpijskim, Tonym Yoką, ale Francuza też ma na rozkładzie. Gdy podpisał kontrakt zawodowy, z marszu zaczął rywalizować w niezłymi przeciwnikami, bez zbędnego nabijania rekordu. Dziś w nocy naprzeciw niego stanął Gregory Corbin (15-2, 9 KO) i... wytrzymał zaledwie 60 sekund. Krótki prawy sierpowy Hrgovicia powalił przeciwnika na deski i choć ten się pozbierał, to sędzia nie dopuścił go do kontynuowania potyczki. Tym samym Filip obronił pas WBC International królewskiej kategorii. - To trwało za krótko i nie mieliście okazji zobaczyć moich możliwości. Chcę dużych walk i mocnych nazwisk. Dam wam naprawdę dobre walki - powiedział po spektakularnym debiucie na amerykańskim rynku Hrgović. - Filip jest ekstremalnie utalentowany. Sparowałem z nim i były to naprawdę bardzo ciężkie sparingi, nawet za czasów, kiedy byłem w najlepszej formie. Myślę, że on zostanie mistrzem świata. Ma absolutnie wszystko - chwalił w ubiegłym miesiącu Chorwata sam Kliczko. Coś więc musi być na rzeczy...