"W środę przetarg WBO na walkę Główka - Briedis. Jeśli do wtorku wieczorem Briedis nie zwakuje tytułu, natychmiast muszę wysłać kogoś do San Juan, mimo że nie wierzę w tę walkę. Kolejne kilka tysięcy dolarów w błoto. Zabawa dla bogatych ludzi" - napisał na Twitterze promotor Głowackiego, Andrzej Wasilewski. Szef grupy KnockOut Promotions daje do zrozumienia, że z ramienia polskiej grupy oczywiście potrzebny będzie przedstawiciel podczas przetargu (minimalna kwota, z którą będzie można usiąść do stołu, to 300 tysięcy dolarów), ale nie wierzy, że dojdzie do ponownego starcia jego zawodnika z Łotyszem. Federacja WBO, w wyniku skandalu podczas pierwszego starcia, wprawdzie wydała decyzję, która obliguje Briedisa do ponownego skrzyżowania rękawic z Głowackim, ale od dłuższego czasu mówi się, że grupa Łotysza po prostu zrzeknie się pasa WBO i problem będzie miała z głowy. Menedżer pięściarza z Łotwy Raimonds Zeps sam stwierdził, że jego zawodnik pójdzie drogą udziału w finale turnieju World Boxing Super Series, do którego awans dała mu kontrowersyjna wygrana z Głowackim. A tam czeka na niego Kubańczyk Yuniel Dorticos (24-1, 22 KO), wielomilionowy czek, pas IBF oraz puchar im. Muhammada Alego. A zatem wiele wskazuje na to, że ludzie Briedisa finalnie dokonają właśnie takiego wyboru. Tymczasem przez ostatnie tygodnie wydawało się, że droga "Główki" do najpewniej zwakowanego pasa WBO będzie przypominała autostradę. W takiej sytuacji zajmujący pierwsze miejsce Polak miałby zmierzyć się z kolejnym zawodnikiem, a na drugim miejscu klasyfikowany był 49-letni Firat Arslan (47-8-3, 32 KO). Jednak to jest już nieaktualne. Włodarze WBO w ostatnich godzinach zaktualizowali swoje rankingi i stało się to, o czym od niedawna mówiło się w kuluarach. "Pompowany" walkami z przeciętniakami Arslan stracił drugą pozycję, a za plecami Głowackiego znalazł się 26-letni Brytyjczyk Lawrence Okolie (14-0, 11 KO), który w październiku wygrał z wysoko notowanym Belgiem Yvesem Ngabu, wzbogacając się o tytuł mistrza Europy. Nie ma żadnych wątpliwości, że promowany przez obecnie najbardziej przedsiębiorczego Eddiego Hearna z grupy Matchroom Boxing niepokonany pięściarz byłby dużo trudniejszym rywalem dla "Główki" niż wiekowy Niemiec pochodzenia tureckiego. Artur Gac