Przewaga meksykańskiego pięściarza była duża, posłał rywala na deski w czwartej rundzie, potem dwukrotnie w ósmej i raz w 12. Sekundanci poddali Diaza na 11 sekund przed ostatnim gongiem. “Jestem pod wrażeniem rywala, ponieważ za każdym razem, gdy go zraniłem, wracał silniejszy. A spodziewałem się, że będzie coraz słabszy. Mam dla niego ogromny szacunek" - stwierdził Navarrete, a Diaz dodał: “Mój trener kocha mnie jak syna, dlatego przerwał walkę. Ale jestem wojownikiem i poszedłem na wojną. To był mój najlepszy pojedynek". Na tej samej gali boksował też mający portorykańskie korzenie Amerykanin Edgar Berlanga (kat. super średnia), który dotąd stoczył 16 walk i wszystkie wygrał w... pierwszej rundzie. Tym razem pokonał na punkty po ośmiu starciach rodaka Demonda Nicholsona (23-4-1, 20 KO), który aż cztery razy był liczony.