- To wspaniały czas, by być mistrzem wagi lekkiej. Ja, Ryan Garcia, Gervonta Davis i Teofimo Lopez. Porównuje się nas do czasów ''Czterech Królów'', czyli ery, w której boksem rządzili "Sugar" Ray Leonard, Roberto Duran, Marvin Hagler i Thomas Hearns. To dla mnie zaszczyt - powiedział Devin Haney. - Najmocniej z wyżej wymienionych legend identyfikuję się z Leonardem. Z wielu powodów. Wszechstronność, szybkość, siła uderzenia, kontrola nad walką i inteligencja ringowa. To nas w pewnym sensie łączy. On wyszedł zwycięski z rywalizacji z Duranem, Hearnsem i Haglerem, więc wierzę, że mi również uda się odprawić moich konkurentów. Jestem przekonany, że tak się stanie - dodał Haney. - (...)Różnica między mną a resztą naszej czwórki jest taka, że ja chcę walczyć tylko z nimi. Nie chcę innych rywali. Z drugiej strony dobrze zarabiam, jestem młody i nie muszę się śpieszyć. Kiedy przyjdzie mój czas, będę gotowy(...) Muszę wygrywać z każdym, kto stanie ze mną w ringu, w końcu Garcia i reszta będą musieli ze mną walczyć. W tej chwili najtrudniejszym wyzwaniem byłby Teofimo Lopez, tuż za nim Gervonta Davis, a na trzecim miejscu Ryan Garcia. To kwestia stylów. Podobała mi się walka Garcii z Lukiem Campbellem, ale myślałem, że Ryan lepiej sobie poradzi. Jeśli chodzi o Lopeza, to zostanie moim zdaniem na razie w wadze lekkiej i zostanie zapędzony przez mnie do narożnika. Wciąż jestem coraz lepszy, szlifuję swoje umiejętności w każdej płaszczyźnie - kontynuował Amerykanin. - (...)Od Floyda Mayweathera nauczyłem się wiele w ringu i poza nim. To Michael Jordan boksu. Ale to nie znaczy, że nie dojdzie do walki z jego zawodnikiem, Gervontą Davisem. Wracam do ringu w kwietniu, szukamy rywala. Może będzie nim Javier Fortuna, może Jorge Linares, może ktoś inny. Zobaczymy. W końcu przejdę do wagi junior półśredniej, ale może stoczę jeszcze w wadze lekkiej wielką walkę. Cała nasza czwórka w końcu tam przejdzie - podsumował temat ''The Dream''.