Amerykanin zaczął bardzo ostro. Od razu akcją prawy-lewy krzyżowy naruszył pretendenta. Za moment zranił go kapitalnym prawym podbródkiem. W drugiej rundzie znów akcja prawy-lewy i Anglik zapoznał się z matą ringu. Kiedy po przerwie Andrade znów trafił lewą ręką, otworzył się i chciał poprawić. Wtedy Williams skontrował krótkim prawym sierpowym na szczękę i nieoczekiwanie to mistrz "zatańczył" i ratował się klinczami. Zmotywowany takim obrotem spraw Brytyjczyk jeszcze bardziej zwiększył tempo i zaatakował odważniej. Wyraźnie pogubiony Andrade oddał czwartą rundę, wcześniej w trzeciej był w tarapatach, ale już w piątej wszystko wróciło do normy. W szóstej oraz siódmej odsłonie Andrade znów ranił przeciwnika prawym podbródkiem. Kontrolował wydarzenia w ringu, aż chwila nieuwagi w dziewiątym starciu o mały włos nie skończyła się tragicznie. Pretendent trafił prawym krzyżowym, który champion poczuł i po raz trzeci ratował się klinczem. Szybko opanował jednak sytuację i do końca wyboksował ambitnego oponenta. Po ostatnim gongu sędziowie wskazali na korzyść mistrza 116:111 i dwukrotnie 118:109.