W pierwszej batalii, w lipcu ubiegłego roku, przegrywający na punkty po jedenastu rundach Polak, w 12. starciu wystrzelił lewym sierpowym w półdystansie, poszedł za ciosem i zastopował faworyzowanego Anglika. W tej spektakularny sposób odbierał mu kontynentalny pas organizacji WBA kategorii superlekkiej. To dało "Syrkowi" awans w rankingach i kolejny wyjazd, tym razem już za lepsze pieniądze. - Nigdy dotąd nie czułem się tak mocny jak teraz. Za mną znakomity obóz z bardzo dobrymi sparingami. W pierwszym pojedynku nie boksowałem tak jak trzeba, teraz jednak będę milion razy lepszy - przekonuje żądny rewanżu pięściarz z Liverpoolu. - Sprowadziłem na swój obóz Seana Dodda, mistrza Wspólnoty Brytyjskiej, oraz Renalda Garrido, mistrza Francji. Obaj są świetnymi zawodnikami i wyciągnęli ze mnie to, co mam najlepsze. Wiem, że czeka mnie znów trudna przeprawa, lecz bez względu na to, co Syrowatka wniesie do ringu, ja tym razem będę przygotowany na wszystko. Moi kibice poniosą mnie do wygranej - dodał Davies Jnr. Podczas dzisiejszej ceremonii ważenia obaj pięściarze zmieścili się w limicie kategorii superlekkiej. Stawką pojedynku będzie będący w posiadaniu naszego zawodnika pas WBA Intercontinental. - To nie jest słaby zawodnik, ale podobnie, jak przed pierwszą walkę, jadę po zwycięstwo. Nie dopuszczam żadnej innej ewentualności. Jadę jeszcze bardziej pewny siebie z racji tego, że wygrałem pierwszą walkę przez nokaut oraz mając za sobą znacznie dłuższy okres przygotowawczy, co pozwoliło mi wszystko dopracować. Walka będzie równie zacięta, może troszkę inna, ale na pewno z tym samym końcem, co poprzednia - powiedział pewny siebie Syrowatka w rozmowie z portalem ringpolska.pl.