Panowie kilka lat temu pogodzili się. Ale Atlas ma wciąż wiele ciekawych historyjek związanych z najmłodszym w historii mistrzem świata wagi ciężkiej. Tym razem Atlas powrócił do walki ze stycznia 1988 roku z legendarnym Larry Holmesem. 22-letni "Żelazny Mike" zastopował wówczas dawnego króla w czwartej rundzie. Ale D'Amato, który miał nosa do swoich wyborów, dokładnie przewidział takie zwycięstwo wiele lat wcześniej. Tyson sięgnął po mistrzostwo świata niemal dokładnie w rocznicę śmierci swojego trenera i kogoś na wzór przybranego ojca. - Ja i Cus często analizowaliśmy walki Holmesa. Kiedyś byliśmy z bliska obejrzeć jakiś jego pojedynek. Mike miał wtedy piętnaście lat, choć ważył już z 95 kilogramów. Oglądając walkę Holmesa Cus, wielki trener i mój mentor, powiedział mi "Ten twój młody chłopak (Tyson) już teraz pokonałby na punkty Holmesa w walce amatorskiej, zakontraktowanej na trzy rundy. Nie ma jeszcze doświadczenia i oczywiście na dłuższym dystansie nie miałby szans, ale kiedy już je zdobędzie, wygra z Holmesem przed czasem. Trafi go prawym sierpowym nad lewą ręką. Bo Holmes po swoim jabie popełnia błąd i pozostaje w miejscu". Kilka lat później, kiedy mnie już nie było przy Tysonie, on i Larry Holmes wyszli do ringu. Jeden z moich przyjaciół, Randy Gordon, który był w komisji sportowej Nowego Jorku, współpracował z magazynem The Ring i komentował walki dla ESPN, stawiał przed tym pojedynkiem na Larry'ego. Założyłem się więc z nim o kolację w dobrej restauracji, że Tyson wygra w pierwszej połowie walki i zakończy ją prawym sierpowym nad lewą ręką. Tak jak przepowiadał Cus. I oglądając walkę na żywo po prostu wiedziałem, że tak to się skończy. W czwartej rundzie Mike wszedł Larry'emu w jego lewy prosty swoim prawym sierpowym i powalił go na deski - wspomina Atlas. Dla młodego Tysona była to piąta udana obrona tytułu mistrza świata. Wtedy już miał wszystkie liczące się pasy królewskiej kategorii.