- Każdy z zaproszonych przez nas sparingpartnerów otrzymał osobne mieszkanie. Przyjeżdżają na salę, a po treningu wracają do siebie. A potem nigdzie nie wychodzą. Sytuacja jest naprawdę poważna. Docelowo chcemy mieć około sześciu różnych sparingpartnerów, którzy dadzą Dereckowi dobrą robotę. Mamy zamiar pomieszać ich style. To będzie nas bardzo dużo kosztować, ale czasem tak trzeba - mówi David Haye, niegdyś znienawidzony rywal, dziś menadżer Chisory. - Izoluję się od rodziny. Zresztą nie tylko teraz, robię tak zawsze, na każdym obozie. Tym razem tylko w niedzielę idę do kościoła i spotykam się rodziną. Uwielbiam spędzać czas z najbliższymi, ale najbardziej relaksuję się właśnie na obozie. Kocham boks i nie potrzebuję od niego odpoczywać. Mam nadzieję, że ta walka dojdzie do skutku, od wczoraj jednak zaczynam się zastanawiać, czy ten wirus nie wpłynie na organizację naszego starcia - stwierdził z kolei Usyk, dawny król wagi junior ciężkiej. - Nie musiałem brać tego pojedynku i mogłem po prostu czekać na walkę z Joshuą, uwielbiam jednak takie wyzwania. One mnie tylko motywują. Chisora to duży i silny facet z mocnym ciosem, ale trenuję naprawdę ostro. Podczas sparingów wspólnie ocenię z moim sztabem, ile powinienem ważyć w dniu walki. Zauważyłem, że nabierając kilogramów biję mocniej, ale nie mogę stracić swojej mobilności. Niedawno obchodziłem trzydzieste trzecie urodziny, lecz dopóki nie mam problemu z tym, by wstać o piątej rano na trening, nie myślę o sportowej emeryturze. Napędza mnie myśl o zdobyciu mistrzostwa świata w drugiej kategorii - dodał Usyk.