Arum współpromuje Tysona Fury'ego (28-0-1, 20 KO) i choć ten nie ma żadnego z czterech pasów, to przez wielu uważany jest za najlepszego pięściarza świata wagi ciężkiej. Ruiz za rewanż z Joshuą ma dostać 9 milionów dolarów, co było zapisane w kontrakcie na pierwszą walkę. Teoretycznie musi też dostosować się do tego, gdzie odbędzie się ten pojedynek, jednak zdaniem szefa grupy Top Rank, Hearn śpiesząc się z ogłoszeniem lokalizacji oraz daty dał tylko argumenty w ręce nowego championa IBF/WBA/WBO. - Hearn tak naprawdę pokazał, jak jest głupi. Pośpieszył się, ogłosił walkę w Arabii Saudyjskiej bez podpisu Ruiza, a teraz Ruiz złapał go za ja**. W tym samym momencie Ruiz znalazł się w doskonałej pozycji negocjacyjnej. Przecież on tam nie musi lecieć, skoro sam rząd tego kraju przyznaje, iż jest tam niebezpiecznie. Gdybym to ja był promotorem Ruiza, owszem, puściłbym go na taką walkę, ale za dużo, dużo większe pieniądze - stwierdził Arum. Sam Hearn widzi sprawę nieco inaczej i przekonuje, że jeśli Ruiz nie przystąpi do tego rewanżu, straci swoje tytuły, a jego kariera zostanie przyblokowana drogą prawną.