30-letni Szpilka doskonale rozumie, jak "smakuje" ciężkie lanie w ringu, bowiem mimo wciąż młodego wieku, zebrał już sporo potężnych uderzeń, parokrotnie przegrywając dotkliwie przez nokaut. Trudno wyprzeć z pamięci makabryczny widok Polaka, gdy po piekielnej kontrze Deontaya Wildera bezwładnie leżał na macie ringu. Równie bolesne było ostatnie, krótkie bombardowanie przy linach z rąk Derecka Chisory. "Szpila" także w niepokojący sposób osunął się na ring, choć tu strach minął znacznie szybciej, bo pięściarz dość żwawo podniósł się o własnych siłach. Nie brakuje jednak dużo bardziej tragicznych finałów walk, gdy pięściarze płacą najwyższą cenę, czyli w następstwie obrażeń tracą życie. Zdaniem Szpilki, który o tę sprawę został zapytany przez portal sport.tvp.pl, jedną z najważniejszych kwestii, dzięki którym można ocalić zdrowie zawodników, jest skuteczniejsza walka z procederem dopingu. - Nie może być tak, że badania pojawiają się od święta i tylko przed walkami o tytuł. Te badania muszą być regularne, przez cały rok, o każdej porze dnia i nocy. Prawda jest jednaka taka, że jest pewna grupa ludzi, którym na ten doping się pozwala. Nie będę rzucać nazwiskami, ale niektórzy wyglądają jak gladiatorzy, wyprzedają hale w dwa dni i to się po prostu wszystkim opłaca. Dopiero jak tragedia spotka pięściarza o naprawdę wielkim nazwisku, to może wtedy ktoś przejrzy na oczy - powiedział były pretendent do tytułu mistrza świata. Nasz zawodnik przy każdej okazji zapewnia i ręczy, że w jego przypadku nielegalne wspomaganie organizmu w ogóle nie wchodzi w grę. Pewną przesłanką może być fakt, że "Szpila" od dłuższego czasu nawołuje do badań przed swoimi pojedynkami. Tak samo nalegał na olimpijskie kontrole przed bojem z Chisorą. "Nie byłem ani razu badany, a to był podpunkt, który ja chciałem, testy VADA" - wyjawił nasz zawodnik na Twitterze już po pojedynku, w reakcji na aferę dopingową podczas tej samej gali, po walce Dilliana Whyte’a z Oscarem Rivasem. Okazuje się jednak, że smak dopingu nie jest Szpilce całkowicie obcy, do czego pięściarz przyznał się w tym samym wywiadzie. Sprawa wprawdzie ma dotyczyć już zamierzchłych czasów, ale wydarzenia miały miejsce, gdy zawodnik był jeszcze nastolatkiem. - Byłem młody, głupi, chodziłem na siłownię, bawiłem się w chuligankę i coś tam się spróbowało. Brałem np. testosteron i wiem jaki był przyrost siły, w miesiąc potrafiłem podnieść o 20 kilogramów więcej. Ale miałem wtedy 16 lat, wyobraźcie sobie jak się zmienił doping od tego czasu. Ostatnio czytałem, że teraz zmieniają nawet kod genetyczny. Chore czasy, na szczęście zmądrzałem i od dawna jestem czysty. Zdaję sobie jednak sprawę, że inni brali, biorą i będą brać - powiedział zawodnik grupy KnockOut Promotions. Art