Trzy miesiące temu Londyn, a 26 października Sosnowiec. Niespełna cztery lata temu rywalem mistrz świata Deontay Wilder, teraz 39-letni anonimowy Włoch Fabio Tuiach. Kariera 30-letniego Artura Szpilki, w tak krótkim czasie, przypominała istny rollercoaster, pędzący z góry na dół z zawrotną prędkością. Dziś trudno znaleźć eksperta, który w Szpilce, tak mocno doświadczonym serią ciężkich porażek przez nokaut, upatrywałby pięściarza, zdolnego do odbudowania swojej pozycji w najcięższej kategorii wagowej. Były pretendent do pasa WBC wprawdzie już nie zapowiada, że zostanie pierwszym polskim mistrzem na tronie dywizji ciężkiej, ale nie dopuszcza myśli, że coś bezpowrotnie minęło. - W tak słabej formie fizycznej, jak na początku przygotowań do walki w Sosnowcu, jeszcze nie byłem. Początkowo czułem się zdołowany, było mi naprawdę ciężko wrócić do wszystkiego, ale po kilku tygodniach zacząłem łapać formę, a teraz już jest super. Z każdą porażką jedni się poddają, a drudzy cały czas szukają nowych sposobów. I ja właśnie taki jestem. Celem jest wrócić, wygrać i kolejny raz pójść do przodu - mówi Szpilka, w rozmowie z portalem ringpolska.pl. - Byłem w ciężkiej d***, a teraz jestem już na fajnej pozycji wyjściowej. Mam parę planów i powoli do tego dążę, ale nie na hura - dodał. Wieliczanin do swojego sztabu włączył dawnego kolegę z jednej sali, z którym trenował, czyli Cezarego Samełkę. Od teraz były pięściarz będzie trzymał pieczę nad jego przygotowaniem fizycznym. Zadanie jest tym ważniejsze, że choć Szpilka obecnie waży tylko nieco ponad 100 kg, a więc w teorii coraz bliżej mu do lżejszej dywizji, to nie zamierza zmieniać kategorii. - Wagi cruiser nie zrobię. Co mam sobie wyobrazić? Nie ma takiego tematu i koniec - uciął temat. Na koniec nasz pięściarz trzeźwo zauważył, że nastąpił regres jego kariery, choć powrót na ring w Sosnowcu porównuje do sytuacji, gdy czasami trzeba zrobić dwa kroki w tył, żeby znów wystartować. - Można lubić lub nie Szpileczkę, ale Szpileczka zawsze chciał wyzwań i zawsze wychodził do zawodników. W nosie mam, co mówią ludzie. Suma summarum patrzę na to, żeby wrócić do domu, spojrzeć w lustro i powiedzieć: "stary próbowałeś, robiłem co mogłeś, a nie stałeś i nie obijałeś, jak niektórzy, kotletów" - stwierdził w tym samym wywiadzie charyzmatyczny pięściarz. AG