30-letni Szpilka dzisiaj często podkreśla, że wyciągnął wnioski z błędów młodości. W tym czasie zrewidował, kto jest jego prawdziwym przyjacielem, czym w ogóle jest przyjaźń, a wielu wciąż nie może mu zapomnieć "śmiertelnego" przewinienia. W 2013 roku sportowiec przeciął opaskę "wierność", która identyfikowała go z pseudokibicami Wisły Kraków, gdy zaczęto mu dyktować, z kim powinien się zadawać, a z kim nie. Tak naprawdę Szpilka bił się i brał udział w tzw. ustawkach, bo... to lubił. Nie był świadomy, że pod przykrywką "wojny gangów", obie zwaśnione strony często robią wspólne interesy. W końcu postanowił odciąć się od ludzi, którzy mogli sprowadził go co najwyżej na manowce. "Szpila" wielokrotnie chełpił się tym, że bił na ulicy największych kozaków związanych z Cracovią. Okazuje się, że sam też nie miał łatwo i na własnej skórze przekonał się, jak smakuje brutalne pobicie. O tym wydarzeniu opowiedział Hubertowi Kęsce, wspominając czasy szkoły, gdy był nastoletnim chłopcem. Problemy zaczęły się na tzw. żwirowni, popularnym kąpielisku, gdzie Szpilka otoczony czterema chuliganami Cracovii, zaczął się z nimi bić. Wszystkich odprawił z kwitkiem, a towarzystwo salwowało się ucieczką. "Pamiętam jak zadowolony z siebie przyjechałem wtedy do domu" - opowiada w rozmowie, opublikowanej na sporteuro.pl. Wtedy jeszcze nie przypuszczał, że spotka go za to sroga kara. Otóż mniej więcej w tym samym czasie, z pomocą mamy, załatwił sobie naukę w szkole zaocznej w Nowej Hucie. Pierwszego dnia, na rozpoczęcie roku, ubrał się w garnitur, wszedł do klasy i nagle zdębiał, bo zauważył znajomą twarz.