Pomiędzy zawodnikami było sporo złych emocji. Doszło nawet do awantury na ważeniu, a pięściarzy musiała rozdzielać ochrona. W ringu też wybuchła prawdziwa wojna. Po spokojnym początku, zaczęła zarysowywać się przewaga Joshuy.Brytyjczyk dopadł rywala w trzeciej rundzie. Pulew zebrał wiele mocnych ciosów. W pewnym momencie obrócił się nawet plecami do rywala, jakby nie miał ochoty do dalszej walki. Sędzia przerwał nawałnicę Joshuy i rozpoczął liczenie Bułgara. Mistrz nie zamierzał odpuścić. Ponownie zalał przeciwnika lawiną ciosów i tym razem Pulew padł na deski. Zdołał wstać, a po gongu nawet trafił Joshuę, na co Brytyjczyk odpowiedział. Wydawało się, że walka szybko się skończy. Bułgar jednak pokazał dużą odporność. Przyjmował kolejne ciosy i tylko ironicznie się uśmiechał, choć powodów do zadowolenia nie miał, bo na punkty wysoko przegrywał. Pulew się odbudował. W drugiej połowie walki wyglądał, jakby po przyjęciu dużej liczby ciosów dopiero zaczął się rozkręcać. Rundy były bardziej wyrównane, ale Joshua miał bezpieczną przewagę, którą wypracował na początku pojedynku. Pulew wiedział, że nie wygra na punkty. Nastawiał się na jedną akcję, ale nie potrafił czysto trafić wyższego i bardziej dynamicznego rywala.Skupił się na ataku i zapomniał o obronie. W efekcie, w dziewiątej rundzie dostał mocny prawy podbródkowy, po którym się zachwiał. Joshua wiedział, że ma szansę na wygraną przed czasem i po szybkiej kombinacji posłał Bułgara na deski. Pulew zdołał wstać, ale chwiał się od samego podmuchu powietrza. Po wznowieniu walki jeden cios wystarczył, aby ponownie znalazł się na deskach. Tym razem już się nie podniósł.Joshua odniósł 24. zwycięstwo w karierze i 22. przez nokaut. Obronił pasy mistrza świata czterech federacji: WBA, WBO, IBF i IBO. MPWięcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!