Nazwiska 26-letniego lublinianina próżno szukać w wynikach mistrzostw kraju kadetów czy juniorów. Kibicom dał się poznać przed dwoma laty, kiedy dotarł do finału MP w Karlinie; zdobył srebro po porażce z Mateuszem Cielepałą. Zaraz po tym sukcesie trafił do reprezentacji, a w 2019 roku wystąpił w Igrzyskach Europejskich będących mistrzostwami kontynentu w Mińsku. - Do boksu trafiłem późno i przypadkiem. Studiowałem na Politechnice Lubelskiej, kiedy postanowiłem spróbować swoich sił w ringu. Myślałem, że będzie to łatwe i wystarczy moja chęć, siła i przekonanie o wygrywaniu. Niestety, pierwsze treningi zweryfikowały moje plany i wyobrażenia. Oprócz charakteru i woli walki nie miałem żadnych argumentów. Na sparingach szybko poznałem swoje miejsce w szeregu - przyznał Kulik, który miał wtedy 23 lata. Bardzo dobrze układała się jego współpraca z trenerami Władysławem Maciejewskim i Karoliną Michalczuk. Prawie dwumetrowy zawodnik czynił stałe postępy, co zostało zauważone przez kolejnych selekcjonerów reprezentacji. - Z pewnością moimi atutami są warunki fizyczne i siła, mam ogromną chęć zwyciężać. Wciąż do poprawy jest technika, wiem, że pozostawia sporo do życzenia, ale z tygodnia na tydzień byłem coraz lepszy. Szkoda, że obecnie z powodu pandemii koronawirusa treningi w klubie są zawieszone - dodał. Miesiąc temu Kulik pojechał na olimpijskie kwalifikacje do Londynu. Z kadry biało-czerwonych zwycięstwa odnieśli Damian Durkacz (63 kg) i Mateusz Masternak (91 kg), zaś lublinianin nie doczekał się pierwszego pojedynku, bowiem turniej przerwano z powodu rozprzestrzeniającego się koronawirusa. Jego rywalem w 1/8 finału kategorii +91kg kg miał być Azer Muhammad Abdullajew, młodzieżowy mistrz Europy i ćwierćfinalista ostatnich MŚ seniorów. - Widziałem jego walki podczas mistrzostw świata w Jekaterynburgu. Z pewnością jest jednym z lepszych rywali z jakim przyjdzie mi się zmierzyć, co sprawia, że mam jeszcze większą motywację do ciężkiej pracy. Przełożenie turnieju jest mi na rękę, będę miał więcej czasu na wyeliminowanie błędów i jeszcze lepsze przygotowania się do potyczek i z Abdullajewem, i - mam nadzieję - Niemcem Nelvie Tiafackiem, brązowym medalistą ubiegłorocznych Igrzysk Europejskich. Wierzę, że pokonam obydwu utytułowanych przeciwników i pojadę na igrzyska - stwierdził. Obaj potencjalni rywale w drodze do Tokio są młodsi od Kulika, ale dobrze wyszkoleni technicznie i z większym doświadczeniem. Najmłodszy z tej trójki, wliczając Polaka, jest urodzony w Kamerunie 20-letni Tiafack. Jego trenerem klubowym jest Łukasz Wilaszek (Lukas Wilaschek), syn dawnego medalisty MP Mariana Wilaszka. - Wierzę, że z pomocą trenerów Maciejewskiego, Michalczuk i szkoleniowca kadry Iwana Juszczenki, pokonam obydwu rywali. Pan Bóg się do mnie uśmiechnął i pomógł mi po ciężkim 2019 roku. Wykorzystam swoją szansę, pojadę do Tokio i wywalczę pierwszy dla Polski medal olimpijski od czasów Wojciecha Bartnika. Nie zmarnuję tej szansy - zadeklarował Kulik, który ukończył politechnikę z tytułem magistra budownictwa, specjalizacja: konstrukcje budowlane i inżynierskie. Tematem pracy był: “Projekt żelbetowej ściany oporowej o wysokości 7,5 m". Po powrocie z zawodów w Londynie Kulik odbył kwarantannę w domu rodzinnym reprezentacyjnego kolegi Mateusza Polskiego (69 kg) w Karlinie. - Mateusz zaproponował, że ten 14-dniowy okres mogę spędzić u niego. Żadnych objawów koronawirusa nie mieliśmy. Mogliśmy poćwiczyć np. na balkonie, a w wolnym czasie też... pomalowaliśmy mieszkanie - powiedział pięściarz, którego na co dzień wspiera sponsor PZB, firma Suzuki Motor Poland. Za czasów studiów udzielał korepetycji z przedmiotów budowlanych, czasem dorabiał jako ochroniarz, a teraz może skupić się tylko na boksie olimpijskim. giel/ co/