Pochodzący z Łomży, a mieszkający na stałe w USA Kownacki, od kilku miesięcy wymieniany jest jako pretendent do mistrzostwa świata jednej z czterech najważniejszych federacji. - Z wszelkimi decyzjami wstrzymuję się do 7 grudnia, kiedy w Arabii Saudyjskiej Andy Ruiz Jr. zmierzy się z Anthonym Joshuą. W kuluarach mówi się, że po tym pojedynku jeden z pasów WBO lub IBF zostanie zwakowany. To oznaczałoby, że na początku roku miałbym szansę walczyć o jeden z nich. W boksie zawodowym jednak nic nie jest pewne, dopóki nie będą podpisane kontrakty - powiedział Kownacki. Według amerykańskich mediów Polak najbliższy jest pojedynku z 38-letnim Bułgarem Kubratem Pulewem, który prowadzi w rankingu IBF. Do ich pojedynku miałoby dojść w lutym w Las Vegas. W tym mieście w ostatnią sobotę Deontay Wilder obronił tytuł WBC nokautując w siódmej rundzie Luisa Ortiza. Kownacki oglądał ten pojedynek z trybun. - Chętnie wrócę do tego miasta w innej roli niż kibic, czy obserwator. Spotkałem się tam z wieloma wyrazami sympatii. Wielu fanów mnie rozpoznawało i zaczepiało, ale w końcu jestem w czołowej piątce wagi ciężkiej. Fajnie byłoby tam stoczyć pojedynek o tytuł. Przecież zniesiono już wizy dla Polaków i mogłoby przylecieć wielu rodaków. To byłoby spełnienie moich marzeń - podkreślił pochodzący z Łomży pięściarz. Choć nie zapadły jeszcze żadne decyzje, Kownacki wznowił już treningi po sierpniowej walce z Chrisem Arreolą. - To na razie tylko rozruch, ale niedługo rozpocznę mocniejsze treningi. Do ewentualnej walki mam jeszcze trzy-cztery miesiące i muszę być perfekcyjnie przygotowany. Kiedy zostanie podpisany kontrakt, udam się na obóz przygotowawczy - przyznał. Dodał, że oglądał dwie walki Pulewa i dostrzegł spore luki w jego obronie. Podobnie zresztą jak u Wildera, na którego miałby przygotowaną strategię. - Ciekaw jestem, jakby zachował się Wilder pod presją, kiedy cały czas bym na niego naciskał. Mówi się też, że nie jest wytrzymały na ciosy. Mój styl boksowania jest niewygodny dla każdego rywala i nie zamierzam niczego zmieniać - zakończył Kownacki. Z Nowego Jorku Marcin Cholewiński