Gala KSW odbędzie się 11 grudnia. - Zapewniam, że nie jest tak, że skoro zakontraktowaliśmy "Pudziana", to pozostali będą "kelnerami" - zapewnia Martin Lewandowski, współwłaściciel organizacji KSW. Wiadomo iż namówienie "Pudziana" na taki występ to ogromny wydatek. Wielu ludzi obawiało się nawet, że na tym ucierpi trochę poziom gali, no ale na szczęście udało się Wam wypełnić cały program ciekawymi walkami. Nie obawiacie się trochę, że zatrudnienie Mariusza może się Wam odbić czkawką? Co będzie jeśli przegra? Martin Lewandowski, współwłaściciel organizacji KSW: - Walka Pudzianowski - Najman jest jedną z dziesięciu na całej gali. Pozostałych dziewięć będzie stało na wysokim poziomie. Wezmą w nich udział zawodnicy rozpoznawalni. Wiadomo, że można sobie tworzyć nazwiska i ustawiać pary, ale wszystko musi się przełożyć nam jako organizatorom na wynik finansowy. Ale nie będzie takiej sytuacji, że jak już wzięliśmy "Pudziana", to teraz w pozostałych walkach będą już tzw. "kelnerzy". Rozpiski gali nie możemy się wstydzić, a właśnie przez walkę "Pudzian" vs Najman gala dostaje jeszcze większego kolorytu i większego splendoru. To jest jedno. Co do tego, czy się obawiamy odbicia się czkawką to nie, bo przecież co może się stać? "Pudzian" może wygrać i przegrać, tak samo jak Marcin Najman. Tutaj nie ma innych rozwiązań. Nawet jeśli Pudzianowski by przegrał, to sądzę, że może to tylko spowodować, iż będzie chciał rewanżu i jeszcze raz stanąć na ringu MMA. Testujemy się nawzajem. Zobaczymy jak Mariusz Pudzianowski wypadnie. Nie obawiam się w żaden sposób, by jego udział w gali odbił się nam czkawką. Wręcz przeciwnie, dzięki niemu wzrosło zainteresowanie mediów. Zainteresowanie jest tak duże, że pierwszy raz w historii KSW na dwa miesiące przed galą mamy wyprzedane bilety! Do gali zostały dwa tygodnie, ale my już dwa miesiące wcześniej mieliśmy sprzedane wszystkie bilety. Torwar okazał się śmiesznie mały. Chcieliśmy przenieść galę do Łodzi, nawet Mariusz Pudzianowski przekonywał nas, że i łódzką Atlas Arenę wypełnimy, no ale inne względy podyktowały fakt, że na Łódź się nie zdecydowaliśmy. Wiadomo - ta gala przyniesie Wam same plusy, natomiast nie ukrywajmy, ludzie przyjdą do hali i zasiądą przed telewizorem żeby raczej zobaczyć Pudzianowskiego i w momencie gdy on wygra, to kółko kręci się dalej... - Mariusz w "Strongmanach" zajął drugie miejsce, ale kolejny jego pojedynek, gdzie będzie pretendował do championa "Strongmanów", będzie oglądany z równym zainteresowaniem. Wszyscy będą zainteresowani, czy on jeszcze jest w stanie wygrać ponownie, już po raz szósty bodaj. Chyba myślisz, że w momencie kiedy on dostanie, to wtedy cała zainteresowana publika odwróci się i przestanie oglądać MMA i KSW, tak? Może inaczej. Ja śmiem twierdzić, że po zwycięstwie nad Najmanem jeszcze więcej ludzi będzie chciało oglądać Pudzianowskiego. - To pod warunkiem, że on nadal będzie chciał się konfrontować. Na razie on traktuje to testowo. Wiesz, trzeba wziąć pod uwagę, że ten człowiek, przy całym szacunku dla niego jako zawodnika siłaczy, nigdy nie stał na ringu. Gdzieś tam bawił się na macie, kopał, uderzał, ale on nigdy tak naprawdę nie stoczył prawdziwej walki i to akurat duży minus Pudzianowskiego. Przecież inne emocje się w człowieku wydzielają, ten organizm trochę inaczej reaguje i człowiek nie jest w stanie zapanować nad tym wszystkim. Ja nie mówię o tym, że Pudzian będzie się bał, ale o poziomie adrenaliny. Wchodząc do ringu i słysząc muzykę on wie, iż realnie może dostać zaraz w twarz, realnie może stać się mu krzywda. Najman nie wykona raczej żadnych parterowych działań, żadnego duszenia czy dźwigni, natomiast każde uderzenie w twarz boli. "Pudzian" może zaliczyć nokaut, może mieć złamany nos - on nie ma doświadczenia, bo jednak co by nie mówić, to Najman ileś tam razy już stał w ringu. Dostawał już po twarzy i tułowiu, także on pod tym względem ma przewagę. Jest to przewaga mentalna, a mentalnością wygrywa się walki. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Mariusz jest często na jakichś zawodach, przy wielkiej publiczności, na pewno nie zachowa się jak nowicjusz i nie zaczną mu się trząść nogi. Mimo wszystko będzie to realna walka. To już nie będzie sparing, gdzie mógłby odklepać i powiedzieć dość, tylko będzie miał te dwie rundy po pięć minut z możliwą dogrywką trwającą trzy minuty, gdzie musi coś pokazać. Jeden i drugi mają świadomość tego, że nie będą mogli uciekać. To nie może być walka z cieniem, gdzie będą się ganiać między linami. Muszą też pokazać krew i serce do walki. Zrobili duży szum, ludzie się nastawiają na ten pojedynek, bo rewanż nie będzie już tak atrakcyjny i jeśli walka będzie mizerna, to kibice z takim zainteresowaniem nie będą chcieli tego oglądać. A pamiętajmy, iż to wszystko gdzieś się przekłada na pieniądze - czy to moje, czy to mojego wspólnika, nie mówiąc już o Marcinie Najmanie, czy Mariuszu Pudzianowskim. Znany jest już komplet nazwisk uczestników gali? - Jeszcze nie mogę podać ostatnich czterech nazwisk, ponieważ właśnie w tym momencie jesteśmy na etapie doboru zawodników zagranicznych. Natomiast polskie nazwiska to już naprawdę czołówka MMA. Oprócz tego turnieju mamy także walkę o pas w kategorii poniżej 85 kilogramów - Vitora Nobregi z Aslamem, a to też pojedynek, na który czeka duża rzesza kibiców. Na gali będą wspaniałe walki z udziałem Maćka Górskiego i Daniela Dowdy , zawodników KSW Team z naprawdę uznanymi rywalami ze sceny angielskiej. Po raz pierwszy gościmy Anglików i są to naprawdę głośne nazwiska. Jeśli ktoś ma jakieś pretensje do poziomu sportowego MMA tych dziewięciu walk, to naprawdę ma już chyba niespełnione i chore ambicje. Zobacz także: Najman dla INTERIA.PL: Trzeciej szansy mogę nie dostać "Pudzianowski ma jaja, ale może skończyć jak Jordan" "Pudzian" trenuje od 6 rano, Najman - błyskawica Najman: Tymi ciosami znokautuje Pudzianowskiego